Panie i Panowie, jak to jest z tym angielskim b2/c1 w sprzedaży w korpo? Nie ukrywam, że wkurwia mnie moja obecna praca i przymierzam się na jesień lub początek przyszłego roku ją zmienić. Mam w sprzedaży ponad 3 lata doświadczenia, w tym 2 lata to B2B.
Chciałbym pracować w agencji marketingowej lub firmie zajmującej się branżą e-commerce albo w Software House (IT)
Obecnie mój angielski to raczej taki b2 (b2 light). Uczę się sam + mam zajęcia z nativem 2x w tygodniu, dużo rozmawiam, ale czasem popełniam jakieś błędy czy brakuje mi słówek. Jak z nim gadam, to staram się mówić dużo (na 1h zajęć mój monitor mówienia rejestruje 40-45 minut mojego udziału). Miewam też dni, gdzie gadam płynnie i długo, a miewam takie, że czuję się jak osioł (a to zależy od dnia i dyspozycji etc).
Czy z reguły to faktycznie jest biznesowa obsługa międzynarodowych klientów i poważne spotkania, czy jakieś drobne calle i kontakt mailowy? Celuję raczej w oferty dla "mid specialist", a nie menadżerów czy seniorów.
Zastanawiam się, czy jestem w stanie w te 9-10 miesięcy przeskoczyć z poziomu light B2 na takie mocne b2/c1, ale wydaje mi się, że mam za mało czasu. Uczę się łącznie jakieś 4.5-5h tygodniowo (słownictwo, idiomy, phrasal verbs, słuchanie + zajęcia)
Ogólnie to mam 26 lat i mam jeszcze czas na dobrą pracę i pieniądze, podobno i tak mam spoko doświadczenie, ale obecna praca mnie tak wkurwia i uwstecznia, że myślę o przyszłości bardziej niż do tej pory.
#pracbaza /tag/praca #pytanie #angielski #jezykiobce #programowanie #marketing