@WiejskiHuop Może faktycznie Twoje podejście jest zdroworozsądkowe. Cały czas odpierdalamy jakiś szajs, to czemu nie odwalić czegoś innego tak dla odmiany… stratą jest czas i mijające lata jak woda przez palce, które nie wrócą już. Jeszcze trzeba stoczyć walkę z samym sobą w środku i podołać obawom, które człowiek ma. To tez kwestia podejścia czego oczekujemy, dlatego zazdroszczę co poniektórym bardzo beztroskiego podejścia do niektórych rzeczy, na lajcie, bez napinki, stresu i obaw o konsekwencję, ale nie mogę też się z tym do końca zgodzić, że to dobre jest. Z tym chyba trzeba się urodzić czy nie wiem co. Ludzie myślą o sobie, o spełnianiu siebie, samorealizacji i koncentracji na sobie, wąskim wycinku swojego otoczenia, a Ty rozmyślasz o wszystkim i o niczym rozkładając rzeczy błache na czynniki pierwsze i analizując każdy możliwy scenariusz i ewentualność, tak się nie da czegoś zrobić od tak żyjąc w ciągłym strachu i obawach. Co innego wsiąść za kółko dla siebie o pojechać z puntu A do B swoim autem, które jak zepsuję będę miał żal do siebie, a co innego zepsuć firmową ciężarówkę / zniszczyć towar i być odpowiedzialnym finansowo wobec pracodawcy - potem widzi się filmiki w necie, gdzie kierowcy ryzykują życiem i zdrowiem w obronie auta / towaru przez hordę migrantów, nie wiem czy się do tego nadaje? Ja jestem pizdeczka, nie umiem się bić. Może to kolokwialny przykład jest… no ale jest. Myślę, że nie idzie się na to by zwiedzać kraje nawet przez pryzmat autostrad, tylko do ciężkiej roboty, odpowiedzialnej. Nie wiem czy psychicznie jestem gotowy na takie ekscesy i wgl. Ale w sumie racja, co tam do stracenia niż to marne życie tutaj, nawet nie wiadomo ile go zostało.