Od dwóch tygodni tu jestem, więc na wykopie byłbym zielonką i powinienem cicho siedzieć, ale jednak przyszedłem z wykopu tutaj z powodu cenzury uprawianej przez nKb i spółkę. Oczywiście, przegryw i tego rodzaju treści w wydaniu niektórych poziomem nie grzeszą, a wysoki poziom portalu dobra rzecz, ale, w jaki sposób określić granicę tego, co będzie banowane "w imię wspólnego dobra"? Czy jak napiszę w recenzji książki że np. "potwierdza tezę, że kobiety są egoistkami" (vide jedno z opowiadań w książce Balsam długiego pożegnania Huberatha) to też zasługuję na bana? Albo gdy opiszę, tak po prostu, żeby się wyżalić, swoje epizody z poprzedniego związku, gdy byłem traktowany jak śmieć? No bo, jak to jest z tą cenzurą? Każdemu podoba się co innego, ale sytuacja, w której moderatorzy kasują posty i banują te, które im się nie podobają, bez związku z regulaminem, to przecież sytuacja z wykopu, gdzie za napisanie w poście słowa "debil" nawet w neutralnym kontekście dostawało się bana (a jednocześnie funkcjonuje tam sobie tag o nazwie "bekazpodludzi"). Albo trzeba uściślić regulamin, i wtedy każdy będzie wiedział, że jest to portal, gdzie niemile są widziane treści krytykujące za cokolwiek kobiety, można dać jeszcze białego rycerza w logo, ale ok, każdy, kto tu wchodzi, akceptuje to, albo, w sytuacji w której istnieje czarna lista, akceptujemy istnienie takich treści, których nie lubimy. Na wykopie teraz mogą Białek ze Stecką triumfalnie powiedzieć: "widzicie, na nas narzekacie, a na hejto co robią? To już zostańcie u nas, mamy tu więcej użytkowników i dyskusje bardziej ożywione". Dobra, wracam do pisania o książkach.
#hejto #afera #wykop