
W pierwszej części cyklu: Chicago Bulls, Lu Dort, zagrywki pod Obiego Toppina i obrona Doncicia.
Co się stało z Chicago Bulls?
Chicago Bulls nagle stali się najgorętszą drużyną ostatnich dwóch tygodni. Bilans 9-3, czwarty najlepszy atak w lidze. Historią ostatnich występów Bulls było dwukrotne ośmieszenie Los Angeles Lakers. Raz, gdy rzucili im 145 punktów. Raz, gdy na 12 sekund przegrywali 110-115 i w tak krótkim czasie wyciągnęli wynik na 119-117, a Josh Giddey trafił trójkę z połowy boiska.
W tej dobrej dyspozycji Chicago jest pewien paradoks, bo przecież od wielu lat notorycznie narzekamy, że klub stoi w miejscu, zarząd nie potrafi im nadać kierunku i znajduje się w rozkroku między tankowaniem po pick w drafcie, a walką o play-iny. Tak jest i teraz. Bulls kontenderem nie są i nie będą w tym kształcie, ale może wreszcie zaczynają iść w dobrą stronę?
Od przerwy na All-Star Game Chicago Bulls są inaczej grającym zespołem. To nadal ultra-ofensywny, szybki basket, ale oparty na innych składowych względem tego, co widzieliśmy w pierwszej połowie sezonu. Subtelne zmiany w sposobie gry dały wymierne efekty i pobudziły wyobraźnię kibiców, jak może wyglądać przyszłość ich zespołu.
No dobrze, ale co konkretnie się zmieniło?
#nba