O ile w weekend #zmianaczasu mnie wcale nie dotknęła bo niedziela była leniwa, tak dzisiejsze wstawanie to jedno wielkie XD
Kładę się wczoraj wieczorem, nastawiam budzik na 6 czasu nowego (czyli "na stary" 5), ale że zasnąć było ciężko o godzinie zwyczajowej i zasnąłem po 23 czasu nowego (zamiast ok 22), to snu wypadało godzinę mniej. No ale trudno, trzeba będzie wstać.
No i tak sobie śpię smacznie, śni mi się że jestem w górach, wlazłem w jakąś jaskinię w dolinie Kościeliskiej i zaczął mi dzwonić budzik. No to go wyłączam, a on dalej dzwoni. Wyciszam, wyłączam telefon, a ten dalej dzwoni. Żona mówi żebym to gówno wreszcie wyłączył, tłumaczę że próbuję ale nie działa. No to c⁎⁎j, idziemy dalej z tym dźwiękiem.
Łazimy po tej jaskini, szukamy wyjścia przy akompaniamencie budzika, można się przyzwyczaić, jest fajnie. Po czym ktoś mnie szturcha w ramię i zostaję przeteleportowany do swojego łóżka, a wkurwiona małżonka jeszcze raz "prosi" żebym wyłączył ten dzwoniący od 10 minut budzik XD
Słyszałem o takich rzeczach, ale osobiście pierwszy raz doświadczyłem budzika jako elementu #sny
Tak czy inaczej, j⁎⁎ać zmianę czasu