Niektorzy ludzie sa jacys zjebani. Wychodze z pokoju, ide do kuchni, wrzucam worek z ryzem do rondla, zalewam goraca woda, dosypuje soli, wrzucam na gaz. Mam przykrywke, to wpadam na genialny pomysl, zeby przykryc ryz i ugotowac go szybciej. W kuchni jest jakas typiara, ktora tez sobie wstawia ryz. Wracam do pokoju, w ktorym siedze pare minut, bo zawsze gotuje ryz bez pokrywki i zazwyczaj lekko go rozgotowuje, zeby miec z niego papke. No ale wrocilem nieco szybciej i jako, ze przykrylem go, to wykipial i to w c⁎⁎j. Na kuchence jest wrecz basen, caly rondel i pokrywka sa ujebane. A ta typiara, ktora wczesniej widzialem caly czas siedzi w tej kuchni i cos sobie klika na telefonie stojac obok tej gazowki, patrzac na wprost mojego garnka. Musiala albo tam przyjsc wczesniej ode mnie, bo na korytarzu nie slyszalem zeby ktokolwiek szedl, albo caly czas tam siedziala. Zero reakcji. Jak przyszedlem, to woda caly czas wylewala sie z mojego rondla. Mogla zdjac pokrywke, a jesli to takie trudne, to chociaz przykrecic lekko gaz.
Pomyslicie sobie - a co ja to gowno obchodzi, ze jestem ulomny i zalewam kuchenke? A no obchodzi ja to, bo jak woda zaleje jakikolwiek palnik, to gaz znika w calym budynku i trzeba czekac do rana, az jakis technik cos przelaczy. Wiec i ona by sobie nie pogotowala. Nie rozumiem takich ludzi.
PS. w kwietniu przez prawie polowe miesiaca nie bylo gazu, bo ludzie zalewali kuchenki xD
#zalesie