Niecałe 2 tygodnie temu posłużyłem się przerobionym obrazkiem z chłopaków z baraków i tym razem nie będzie inaczej

Późna godzina, więc ponownie autorefleksja i #rozkmina na pewien tamat który pojawił się ostatnio w lekturce (Mała księga #stoicyzm u).

Pewnie wiele osób kojarzy ten mem i powinno być na nim:

"No ja pier****
Powinno wyjść inaczej"

Wiadomo, mamy w głowie jakiś cel/rezultat który chcemy, żeby wyszedł po naszej myśli. Co się dzieje kiedy wychodzi inaczej? Najczęściej żal, smutek, złość itd.

Ostatnio u siebie obserwowałem na ile faktycznie warto się jest bardziej koncentrować na samym procesie (coś co kontrolujemy) niż rezultacie i.. taka zmiana nie jest łatwa, ale po zastosowaniu potrafi ułatwić i uspokoić życie.

Przykład z weekendu: Poświęciliśmy z różową prawie cały dzień pewnej potrzebującej osobie z jej rodziny a rezultatem był tzw. opierdol który dostaliśmy i niezadowolenie tej osoby z kilku rzeczy.

My zrobiliśmy wszystko prawidłowo i wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że powinniśmy czerpać satysfakcję z samego procesu pomocy. Nie czułem niezadowolenia ani jakiejś złości. Nie ma to być jakimś usprawiedliwieniem, ale rezultat nie jest zawsze zależny w pełni od nas.

Nie będę się rozpisywał, bo niczego odkrywczego już nie napiszę, ale w przyszłości będę pewnie bardziej zwracał uwagę na sam proces Co też polecam przetestować.

Swoją drogą, w lekturce jest 55 różnych ćwiczeń a ja dopiero jestem przed nimi na wstępie XD książka wydawała się taka niewinna
0680d0a0-c31e-4f08-ad80-760673130420
e825c1e9-f8cb-4ead-ab66-c1f74da3c1b5
splash545

Już mi się ta książka podoba, skoro jest tyle ćwiczeń wypisane


Jeśli chodzi o czerpanie satysfakcji z procesu, nie rezultatu, to faktycznie bardzo zmienia to życie. Jeśli jesteśmy pewni tego, że to co robimy jest wartościowe, i nie skupiamy się na reakcji innych na nasze działanie -potrafimy w ten sposób sami tworzyć poczucie własnego szczęścia. A jest to umiejętność kluczowa.

Podam przykład z własnego życia, podobny do Twojego. Mam babcię, która potrzebuje czasem, żeby jej pomóc, czy to w zakupach, porządkach, albo żeby mogła się do kogoś odezwać. Kilka lat temu umarł dziadek i babcia jest samotną kobietą. Ma taki charakter, że lubi narzekać na wszystko i co się nie zrobi, to jest źle.

I tak jeśli ja jadę jej pomóc, to nieraz się nasłucham, że to źle, tamto niedobrze. Lecz ja to jednym uchem wpuszczam, a drugim wypuszczam i wychodzę od babci w dobrym humorze, bo mogłem pomóc komuś bliskiemu i obojętnie co powie i tak wiem, że zrobiłem to co powinienem i mam z tego satysfakcję, że zrobiłem dobry uczynek.

Natomiast mój ojciec jak idzie jej pomóc, to wychodiz zdołowany i znerwicowany. Bo jak to tak może być, że on idzie pomóc swojej matce i zamiast podziękowań, to słyszy jeszcze ciągłe narzekania. Próbowałem nakierować go na ten lepszy sposób myślenia, niestety nie da się. Pozostaje mi jedynie wysłuchiwanie później jego narzekań na niewdzięczność babci i robienie tego ze stoickim spokojem

nobodys

@splash545 Hah, tutaj też chodziło o babcię różowej i zawsze się śmieję, że ona jest idealną osobą przy której można ćwiczyć stoicki spokój niestety różowej tak jak Twojemu ojcu się najczęściej nie udaje, ale coraz bardziej staram się ją uświadamiać. Jej babcia jest wiecznie niezadowolona, chce ciągle rządzić ludźmi a do tego każdego tylko straszy, że "ty tego nie rób bo stanie się XY". Nie jest lekko, hehe

splash545

@nobodys No tak to babcie czasem mają

Jutro wrzucę taki cytacik, o trenowaniu spokoju przy ciężkich osobach

O tyle masz dobrze z różową, że możesz ją bezpośrednio inspirować swoją postawą. Tak jest chyba najlepiej. No i w końcu z kim przystajesz takim się stajesz. Z moją tak to zadziałało

Zaloguj się aby komentować