@aerthevist Szpital polowy w czasie wojny to miejsce tak samo nieodpowiednie dla dziecka jak okopy albo miejskie zaułki z prowizorycznymi barykadami. Może nawet gorsze, bo w walce to kwestia fuksa i ewentualnie szybkiej kuli, która kończy ziemskie sprawy raz na zawsze. A w jakichś dusznych kazamatach pełnych rzężących rannych z rozprutymi bebechami i amputowanymi kończynami można się napatrzeć do przesytu na horror, przy którym kino gore to dobranocka.
Jakieś dwa wąsate skurwiele to wszystko zaczęły, ale to jeszcze nie powód, by inne skurwiele składały potem bezsensowne ofiary z dzieci. Wybór był i doskonale zdawali sobie sprawę z szans i konsekwencji, ale postąpili wbrew naczelnemu dowództwu i dlatego z czystym sumieniem przywódców powstania można ogłaszać skurwysynami, niewartymi naszczania im na groby. Miron Białoszewski opisał, jak to wyglądało z punktu widzenia cywila, których 200 tysięcy zginęło, a stolicę obrócono w księżycowy krajobraz. To mamy celebrować, bezsensowną rzeź, która nie osiągnęła żadnego zakładanego celu i wiadomo było z góry, że nie osiągnie?