Nie mogę zasnąć.
Opowiem Wam, więc jak moje życie zmieniło się w rok.
Rok temu byłam studentką matematyki na Politechnice Krakowskiej. Jednak choroba zaczęła postępować dosyć mocno i mimo opieki psychiatry zaczęłam mieć bardzo czarne myśli, a mieszkanie w akademiku na 6 piętrze nie pomagało. Zaczęłam bardzo pić. Przerwałam leczenie, bo po roku nie widziałam efektów. Piłam, myślałam, żeby zakończyć swoje życie, nie mogłam sobie pomóc. Zdecydowałam się rzucić studia i spróbować inaczej żyć.
To zdjęcie z rocznym dokładnie odstępem.
Dziś pracuję na pełen etat, studiuję zaocznie finanse i rachunkowość, działam poza pracą.
Nauczyłam się doceniać to co mam - wynajmowane mieszkanie, możliwość studiowania, normalny "dom".
Rok temu o 6 rano szłam do Żabki po wódkę.
Dziś o 6 wstaję do pracy. Może kawiarnia to nie szczyty moich marzeń, ale do wszystkiego stopniowo. Cieszę się, że mogę pracować, zarabiać pieniądze. Bywa ciężko, gdy choroba atakuje.
Czasem wydaje mi się, że wszyscy w pracy chcą dla mnie źle, że źle o mnie mówią, nawet zdarzało mi się to słyszeć, a wszystko było wytworem wyobraźni.
Ucząc się na studiach bardzo ciężko czasem się skupić, przy depresji nie mam siły się umyć, więc staram się uczyć, choćby na telefonie.
Każdy dzień jest walką i to dosłownie.
Rok temu miałam inne leki i inną diagnozę.
Dziś nowa diagnoza nie boli tak bardzo. Nie mogę zasnąć od stresu i natłoku myśli, ale będzie dobrze.
Ostatnie pieniądze wydaję na psychiatrę i leki, a nie wódkę. Więc jest jakiś progres.
A morda też już nie obsypana krostkami od picia i popuchnięta.
Dailyblog 22 letniej zaburzonej dziewczyny.

