Spodziewałam się, że temat może dotyczyć traumy pokoleniowej. Już od dłuższego czasu były badania na ten temat i wydaje mi się, że np. otyłość w Polsce jest pokłosiem tego czasu wojennego, gdzie ludzie zwyczajnie umierali z głodu czasami, bo jedzenia brakowało, do wiązania się w pary preferowało się ludzi silnych, zdrowych, z dobrym dostępem do jedzenia. Mój dziadek opowiadał, że jak był maleńkim dzieckiem, już po wojnie to podobno dalej musieli się chować przed Rosjanami po lasach, pewnie żeby uniknąć napaści/gwałtów. O tych rzeczach nikt nigdy nie mówi, osobiście w mojej rodzinie wcale nie wspomina się czasów wojennych czy po wojnie. W zasadzie już wszyscy, którzy wojnę przeżyli nie żyją, a ja sama nigdy nawet nie pytałam o te tematy. Moja prababka dożyła 99 lat w dobrym zdrowiu, do końca swoich dni była aktywna - była niezwykle hardą babeczką, wychowała 4 dzieci, wnuków miała chyba ze 60, prawnuków chyba 40. Bardzo religijna, prostolinijna, pracowita. Tak samo pradziadek, super facet, niestety jego słabo pamiętam bo też dożył 90 lat, ale w słabszym zdrowiu. Te lata co go znałam już leżał praktycznie w łóżku. Tak czy siak pracowali ciężko całe życie, oszczędzali, jedli zdrowo, wszystko sami produkowali. Dosyć surowo wychowywali dzieci, bo i sami mieli pewnie ciężko.