Najbardziej w życiu cenię sobie, że mam rodzinę i przyjaciół na których mogę liczyć. Moje ziomeczki (trzymamy się kilkanaście lat, widując się 1-2x w tyg regularnie, nawet mimo tego, że niektórzy mają długoletnei związki - to już także moje koleżanki) organizują sobie wyjazd integracyjny, taka agroturystyka. Zapierałem się, żeby nie jechać, bo po prostu nie mam ochoty na weekend melanżu przed sylwestrem, którego organizuję w domu i i tak wszyscy będą. Zasłaniałem się, że nie mam kasy.


Siedziałem z chłopakami przy piwie i powiedzieli mi "pieniądze to najmniejszy problem. Ile potrzebujesz? Masz problemy?Tysiąc? Pięć? Pożyczymy ci, oddasz kiedy będziesz miał, obojętnie, nawet w ratach, może być i za rok. Bo my chcemy, żebyś tam z nami był i żebyśmy razem fajnie spędzili czas i odpoczeli". No k⁎⁎wa powiem wam, że się prawie oczy zaszkliły. Hajs mam, pojadę na połowę tego wyjazdu (bo praca, tu nie ma wymówki), bo jednak stwierdziłem, że potrzebuję odpocząć.


Na rodzinę też mogę liczyć. Ostatnio rodzice dostali po śmierci babci pieniądze z ubezpieczenia. Co zrobili? Podzielili po równo między mnie, siebie, a siostrę (ja 28 lvl, ona 33 lvl), choć nie musieli.


Z częścią rodziny świąt nie spędzamy, bo ciocia mieszka 200 km dalej i zabiera babcię (mam 3 młodsze kuzynki, tam dom tętni życiem, my spędzamy wigilię w kameralnym gronie). Mimo to złożyli nam życzenia, wszystkie ciotki i wujkowie. Po świętach kuzynki pisały do mnie jak święta, co słychać itd. Na urodziny (miałem ponad tydzień temu), mimo bycia starym zgredem dostaję od nich prezenty (wino/whisky, a od chrzestnej to nawet przelew, od lat prosze, by nie wysyłała mi kasy).


Wiecie co jest w takiej sytuacji ciężkie? Znaleźć babę, która się dopasuje do tego xD Graniczy z niemożliwością. Ja hipotetycznie dostaję telefon o 1 w nocy od mojego przyjaciela, czy przyjadę 100km dalej, bo auto mu się popsuło, to wsiadam i jadę. To samo oni robią dla mnie. Z rodziną mamy też tak, że jeden stanie za drugim i własną klatką zasłoni. No i ja będąc nauczony takiego poświęcenia dla swoich ludzi, wymagam tego samego od mojej potencjalnej drugiej połówki. Problem w tym, że w 90 % przypadków ludzie po prostu tacy nie są, a ja żyję w bańce.


#rodzina #zycie #zwiazki #gownowpis #przemyslenia

Komentarze (2)

zomers

@Lopez_ nie wiem, jak teraz się pewne granice wiekowe przestawiły, ale ja miałem podobnie do 30 roku życia. Niestety, na 30ke nikt z znajomych, ani rodziny, nagle nie chciał jechać na mój wyjazd urodzinowy - a to już dzieci, a to dziewczyna, a to kariera. Więc to dopiero było mobilizacją, aby znaleźć Sobie kogoś i się cieszę, bo na ten moment, z znajomymi spotykam się czasem raz na rok, rzadziej lub wcale - rozwody, wyjazdy do innych krajów, alkoholizm i śmierć, albo średnio się czuli przy dzieciach, może zazdrość o rozwój osobisty, nie wiem. Niestety z wiekiem, zauważam, że znajomi raczej zanikają, a wracają jedynie, jak czegoś im potrzeba lub chcą się pochwalić, z kilkoma wyjątkami. Czy tak będzie u Ciebie, oczywiście, nie wiem, ale nie stawiałbym w życiu też wszystkiego na jedną kartę.

Lopez_

@zomers No to my jesteśmy wszyscy (poza 1 os) pod 30stkę i kilka osób w wieloletnich związkach i te dziewczyny albo biorą ze sobą do nas, albo wychodzą sami.


Prawda, pojawią się dzieci będzie trochę inaczej, natomiast dla mnie nie ma żadnego problemu, jakbym miał dzieci i kobietę, żeby do mnie kumpel wpadł pogadać.


U mnie z wiekiem tych znajomych jest więcej, ludzie nie mają takiego kija w dupie. Stare przyjaźnie są od lat, nowe znajomości także nawiązuje. Co to za przyjemność z życia siedzieć na fotelu przed TV? Moi rodzice mieli czas zawsze dla znajomych, a wychowywali mnie i siostrę. Bardzo często się z nimi spotykali.

Zaloguj się aby komentować