Na propagandowym koncercie na moskiewskim stadionie Łużniki, który odbył się w rocznicę napaści na Ukrainę i promował "operację specjalną", wykonano m.in. utwór (znakomity zresztą) Wiktora Coja pt. "Grupa Krowi" (Grupa Krwi).


https://www.youtube.com/watch?v=xKpzH5bxYsk


Sęk w tym, że Coj był niepokornym, antysystemowym rockmanem, żyjącym w Leningradzie w czasach ZSRR. W tekście podmiot liryczny mówi, że nie chce nikomu stawiać stopy na piersi i że nie chce płacić za zwycięstwo najwyższej ceny, że chciałby tu zostać z (kimś), ale gwiazda tam wysoko wzywa go w bój. Piosenka powstała w 1987 roku, w czasie wojny w Afganistanie.


Czy zatem ktoś oszukał cenzurę i przemycił antywojenną piosenkę na państwowy koncert? A może Rosjanie tłumaczą to sobie w inny sposób?


Marcin Strzyżewski nagrał o tym ciekawy materiał, polecam:


https://www.youtube.com/watch?v=koNbuuM5dyM


(Coja i zespół Kino polecam również).


#muzyka #rosja #ukraina #wojna

Komentarze (4)

Javax

A może Rosjanie tłumaczą to sobie w inny sposób?


Właśnie dokładnie to.

wstreczyciel

@xniorvox Nie zapominaj, że według obowiązującej w Rosji wersji historii, kraj ten od wieków się tylko broni przed tymi złymi i podstępnymi innymi. ( ͡~ ͜ʖ ͡°) A skoro weźmiesz pod uwagę ten dogmat o niepokalanej naturze Rosji, to nie ma tu sprzeczności. Można nie chcieć wojny, a jednocześnie nie mieć wyboru. ¯\_( ͡° ͜ʖ ͡°)_/¯

Parigot

Ciekawe. Nawet nie wiedziałem że był taki ktoś, kto tam tworzył rock z jakimś przesłaniem w czasach komuny.

sevenonine

@Parigot Od Coja polecam też ten kawałek


https://www.youtube.com/watch?v=tOflNwahs6U


Mega klimatyczny, tekst też daje do myślenia

Zaloguj się aby komentować