Na początku grudnia sąsiadka przyszła z telefonem: "Anon, coś narobiłam w telefonie i nie działa mi WhatsApp."
No nie działa, bo go nie ma. Zainstalowałem, przywrócił sobie kopię zapasową, a ja dostałem... kalendarz adwentowy.
Zwykle mnie irytowały, bo i tak zjadałem wszystko na raz, więc te okienka to niepotrzebna robota. Ale w tym roku postanowiłem, że będzie po jednej dziennie. I było! Pijcie ze mno kompot.
#chwalesie


