(...) na co dzień kie­ruję się sto­icy­zmem i ko­rzy­stam ze sto­ic­kich tech­nik.

Po pierw­sze, po to, by prze­trwać dzień, po­ra­dzić so­bie z ne­ga­tyw­nymi uczu­ciami i sy­tu­acja­mi, które w in­nym ra­zie przy­gnę­bi­łyby mnie lub prze­ro­sły.

Po dru­gie, sto­suję sto­icyzm do re­gu­la­cji swo­jego za­cho­wa­nia wo­bec in­nych. Dzię­ki niemu sta­łam się mniej re­ak­tywna, jest we mnie mniej gnie­wu, mniej oce­niam, je­stem mniej roz­go­ry­czona i mniej po­datna na po­czu­cie ura­że­nia niż wcze­śniej. Krót­ko mó­wiąc, wy­lu­zo­wa­łam. W roku 2019, gdy sto­icyzm na do­bre mnie po­chło­nął, za­czę­łam pro­ces od­pusz­cza­nia so­bie wielu rze­czy, które mnie wku­rzały albo na­krę­cały. Ten pro­ces wciąż trwa.

Po trze­cie, sto­icyzm po­maga mi pre­cy­zo­wać emo­cjo­nalne cele. Za­miast go­nić za szczę­ściem, dążę do sub­tel­niej­szego i po­ten­cjal­nie bar­dziej osią­gal­nego stanu, któ­rym jest we­wnętrz­ny spo­kój.

Szczę­ście – przy­naj­mniej w moim przy­padku – to czę­sto prze­lotna emo­cja, która wy­daje się po­ja­wiać i zni­kać, kiedy chce (a ja go­nię za nią, by jesz­cze przez go­dzin­kę móc po­grzać się w jej cie­pełku). W prze­ci­wień­stwie do szczę­ścia we­wnętrz­ny spo­kój – choć to stan mniej eks­cy­tu­jący – jest trwal­szy, dzia­ła jak stop­niowo uwal­nia­jący się lek, który sta­bi­li­zuje mnie i daje za­do­wo­le­nie przez cały dzień. We­wnętrz­ny spo­kój obie­cuje dłu­go­trwa­łą wol­ność od cier­pie­nia i trosk. Czy to nie jest to, czego wszy­scy pra­gnie­my? 


Brigid Delaney, Zachowaj spokój 

#stoicyzm

0c76200c-1b32-4386-9999-ddc59ad0c89d
272c0640-e689-4be6-a2e9-5063d8400821

Komentarze (1)

kitty95

Ja bym chciał tylko wyłączyć reakcje na głupotę i debilne zachowania. Tyle i aż tyle.

Zaloguj się aby komentować