My tu sobie możemy myśleć na spokojnie o wieczornym relaksie (no, może nie wszyscy), a tymczasem były prezydent Francji Nicolas Sarkozy właśnie szykuje się na pierwszą noc pod celą. I trochę potrwa, zanim znowu będzie spał w swoim łóżku w pięknym domu, gdyż wyrok, który otrzymał, to 5 lat. 5 lat za nieoficjalną umowę z ówczesnym dyktatorem Libii Kadafim oraz za przyjęcie 6,5 miliona Euro łapówki w postaci wpłaty na kampanię prezydencką...
Nie mnie oceniać, na ile to skazanie było zasadne, ale wyrok dość surowy. Ok, a jak w ogóle jest we francuskim więzieniu? Tutaj akurat przytoczę opinię znajomego z dawnych lat, którego poznałem podczas mojego pobytu w Nicei. Człowiek ten miał okazję być pensjonariuszem zarówno w polskim „sanatorium", jak i w „sanatorium” francuskim. Wedle jego doświadczeń, francuskie więzienie góruje nad polskim przede wszystkim jakością jedzenia: bagietki, nierzadko makaron z kalmarami na obiad, porcje duże, nieźle zaopatrzona kantyna. Do tego telewizor i kilka kanałów, na których w nocy lecą filmy dla dorosłych. Dostęp do nieregulaminowych używek jest, telefon też da się załatwić. Niekiedy ładne strażniczki, można choć popatrzeć (we francuskich więzieniach na męskich oddziałach pełnią służbę również kobiety). Jeśli chodzi o spacerniak, to towarzystwo międzynarodowe – tych o ciemniejszym kolorze skóry jest najwięcej, skazani zwykle za handel wiadomymi substancjami. Sporo obywateli byłej Jugosławii, Polacy spotykani
sporadycznie. Jeśli już siedzi rodowity biały Francuz, to raczej za jakieś przestępstwa w afekcie (był np. gość, który zarąbał niewierną żonę siekierą) lub za tematy gospodarcze. Jako wisienka na torcie handlarze wiadomego towaru z Kolumbii oraz Meksyku – po kilkanaście lat i więcej za duży przemyt. Ogólnie w miarę spokojnie.
Tyle z perspektywy zwykłego, szarego więźnia. Sarkozy to oczywiście inna bajka – on jest więźniem VIP, odizolowanym od reszty dla bezpieczeństwa oraz komfortu psychicznego. No, choć z tym ostatnim akurat może być różnie, ponieważ niektórzy źle znoszą izolację oraz sporadyczny kontakt z innymi ludźmi i nie lubią siedzieć na tzw. pojedynkach. O wygodzie jednak trudno będzie mówić – cela 9 m2, z prysznicem, lodówką i telewizorem. Do tego telefon, z którego można dzwonić na numery zaakceptowane przez dyrekcję więzienia. Godzina spaceru, siłowni lub biblioteki dziennie, do wyboru. Trzy widzenia w
tygodniu. No i poczucie upadku z samego szczytu, bo jednak jest to pierwszy w historii przywódca kraju UE (do tego nie byle jakiego!), który trafia do więzienia. Nie ma co zazdrościć podobnych przygód – zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę wiek, bo przypominam, że Sarkozy ma już 70 lat i nie jest pewne, czy z tego więzienia wyjdzie.
#bialekolnierzyki #kradzione #francja
Blog białe kołnierzyki
