Muszę trochę się pochwalić. Otóż w środę pojechałem sobie ze znajomymi na rajd Polski. Co prawda nie zobaczyłem ani jednego odcinka, zgubiłem okulary i jestem cały pogryziony przez komary. Może i brzmi to dość słabo ale mimo tego wszystkiego bawiłem się doskonale. Mazury to nasz skarb narodowy a jako, że mieszkam u podnóża Beskidów to zawsze wyjazd tam gdzie nie mam gór na widoku jest czym dziwnym xD do tego mieliśmy praktycznie całe jezioro na wyłączność, no jedynie łabądź Andrzej czasem nas odwiedził. Zawsze też chciałem przespać się w domku z chłopaków z baraków i szczerze to nie rozczarowałem się. Jak ktoś będzie chętny to mogę podać namiary na miejscówkę, bo jest bardzo dobry a gospodarze bardzo gościnni.
A po co piszę ten wysryw? Ano po to, żeby wyrzucić z siebie pozytywne emocje i to, że jestem szczęśliwy, że pojechał z nami na ten wyjazd ten wesoły ja, który cały czas się cieszy, rozkręca towarzystwo i ma po prostu wyjebane. O pracy nie myślałem ani trochę, co też jest fajne, zasięgu w telefonie nie miałem więc nawet nie kusiło, żeby siedzieć na necie. Ostatni taki wyjazd miałem w 2014 na woodstock. No ale jego już z nami nie ma, ekipa się posypała. No i woodstock był z ziołem, teraz tylko alko i darcie ryja do rana (nikogo nie ma w pobliżu, dlatego to nawet wooda przebiło)
Ale za to zrobiła się nowa, lepsza. Dawno nie czułem się tak wypoczęty. Polecam wszystkim
#wakacje #mazury


