Motocyklowe Kasie i Tomki,
Dbajcie o swoje oczęta i nie uchylajcie wizjera jeżeli nie macie dodatkowego zabezpieczenia patrzałek.
Wczoraj pojeździłem sobie z kumplem, w drodze powrotnej złapał nas deszcz. Zapomniałem wpiąć pinlock'a więc co pewien czas parował mi wizjer i musiałem go uchylać, by odparował.
Nie wiem kiedy, nie wiem, jak, ale po półtorej godzinie po powrocie zaczęło boleć mnie oko. Myślałem, że może rzęsa się zawinęła, albo zatarłem/dotknąłem się jakoś przez przypadek. Przepłukałem więc oczko, zapuściłem krople i poszedłem spać, bo rano czekała mnie wyprawa do klienta na Śląsk.
Rano czułem, że cały czas mnie coś uwiera, oko zaczerwieniało, to wpuściłem krople i poprosiłem żonę, by poszukała w wolnej chwili terminów do okulisty. W drodze powrotnej zajechałem do apteki, bo było już na tyle źle, że z trudem skupiałem się na drodze, szczęśliwie żona zadzwoniła z nowiną, że trafiła termin do okulisty i powinienem się wyrobić po powrocie do domu.
Przyjęła mnie sympatyczna pani, szybki wywiad i badania- lewe oczko OK, w prawym oczku wbite ciało obce (jakiś opiłek metalu).
Zgoda na zabieg wyciągnięcia ciała obcego, znieczulenie, parę minut dłubania i sprawa załatwiona.
Szczęście w nieszczęściu opiłek nie wbił się bardzo głęboko, więc sprawę dało się załatwić w gabinecie.
Oko oczywiście będzie boleć z dwa dni, ale to i tak nie najgorszy scenariusz. Teraz przez tydzień krople, żele, leki i powinno być dobrze.
Przyznam szczerze, nie sądziłem, że przez lekko uchylony wizjer może wlecieć takie cholerstwo i niesione porąbaną trajektorią niczym magiczny pocisk w wormsach- uderzyć w oko.
#motocykle #zalesie #zdrowie
