Moja domyślna masa ciała to 82kg. Jest to dla mnie poziom bazowy do którego organizm dąży. Jako dziecko (i nastolatek [i dwudziestoparolatek]) byłem typowym ektomorfikiem chudym jak patyk, z tendencją jedynie do nabierania odrobiny brzucha na zimę. Nie wiem więc jakim cudem roztyłem się za pandemii do 100kg xd Znaczy wiem, policja pałowała za wyjście do sklepu więc siedziałem na d⁎⁎ie i grałem w gry, zamawiając burgery z uber eatsa. Tylko że ja zawsze żarłem dużo. DUŻO. Jestem jedną z tych przepadlistych bestii które już za dzieciaka zjadały połowę dostępnych dla wszystkich karczków z grilla i pytały kiedy będzie kiełbasa. Raz po skończeniu zamawienia w knajpce jedzenia kelnerka zapytała mnie gdzie będzie siedzieć czwarta osoba, to przyniesie sztućce (to NIE jest żart, to dosłownie jej cytat). No ale pandemia to też brak ruchu, i to był zapalnik. Tak czy siak, zdecydowałem się zrzucić. Pomogły mi choroby przyniesione ze żłobka, ale to osobna historia xD No i jak sobie chudłem z tych 100kg na 69kg to miałem przystanek 82kg. Bardzo ciężko mi było się przebić, dopiero stabilne 1800kcal w połączeniu z bieganiem, siłownią, i dad-duties pozwoliło mi kontynuować te podróże po amplitudzie.

No ale udało się, zbiłem tłuszczyk do zera (znaczy pewnie do 10% a nie do zera, ale wiecie OCB), 69kg przy 187cm, pora odbudować. Wszedłem na masę, żrem jak szalony, ćwiczę dużo, szybko odbiłem do 82kg spowrotem. No i od tamtej pory trochę sobie odpuściłem "trzymanie michy". Pilnowałem tylko żeby białko nie spadało poniżej 160g, a poza tym żarłem jak świniak. Słodycze w opór, fastfoody w opór, wszystko z potrójnym masłem i majonezem. Wiem wiem, najprostsza droga do zalania, ale póki widzę newbie gains a zalany nie jestem, to napierdzielam. Już wiem że redukowanie idzie mi dobrze więc nie martwię się na zapas. Przestałem liczyć kalorie, bo po prostu jadłem do przejedzenia. A potem jeszcze dopijałem szejka z białka i masła orzechowego.

Po miesiącu takiej rozpusty wszedłem na wagę.

82.2kg

Nosz kurła.

#gownowpis

Komentarze (1)

Lubiepatrzec

Zazdroszczę. Ja muszę cały czas pilnować michy aby nie wrócić do otyłość.

Zaloguj się aby komentować