Miłe zaskoczenie, Tulsa King okazało się przyjemnym i relaksującym serialem. Sly robi robotę, kreacja jego postaci jest jedna z lepszych, jakie widziałem ostatnimi czasy w nowych sitcomach. No i na pewno pomaga też forma - odcinki są lekkie w odbiorze, a przy tym są pozbawione dłużyzn. Szkoda tylko, że scenariusz momentami jest nazbyt naiwny, niemniej jako takie niezobowiązujące kino Tulsa King daje radę.
#seriale
