Miał być już na ten tydzień fajrant, no ale kiedy dziś rano obudziłem się i pomyślałem, że być może to już mój ostatni ranek – nigdy przecież nie wiadomo – to mnie jakaś taka nieodparta chęć na napisanie sonetu naszła, bo – w świetle tych moich porannych przemyśleń – ryzykownym byłoby odkładanie tego do kolejnej edycji zabawy #nasonety . Kolega @splash545 ustał ostatnio w trudzie szerzenia swojej stoickiej propagandy w naszej wspaniałej kawiarni #zafirewallem , więc postanowiłem go w tym trudzie (tymczasowo, mam nadzieję) zastąpić:
***
Memento mori
Leżą rzędami – sini i zimni;
żaden z nich nigdy więcej nie wstanie,
nie zrobi tego co kiedyś miał w planie
bo wszystkie ich plany już się skończyły;
jeden chciał dom zbudować wspaniały,
inny chciał posag zapewnić córom
i każdy z nich tylko tak, pro futuro
myślał; na takim myśleniu dni im mijały.
Tak zamienili swe życie w troskę,
mało to życie ich było radosne,
a teraz tak żywi są jak i kamień;
wiec zanim rano do życia wstaniesz,
codziennie, gdy tylko oczy otworzysz:
memento mori – wspomnij to sobie.
***
A, pozwolę sobie również, trochę pro forma, otagować ten wpis jako #stoicyzm , choć jestem twórcą elastycznym: z przyjemnością podejmę się bycia piewcą dowolnej ideologii, jeśli tylko odpowiednio mi za to jej opiewanie ktoś byłby gotów zapłacić.