Mam szybkie pytanie. Mam zamrożone gołąbki. Czy jeżeli je rozmroże, zagotuje i zapakuje próżniowo to coś im się stanie? Wytrzymają 7 dni do spożycia.
#jedzenie #gotowanie #obiad
ghostrider

@groovy Nic się nie stanie czy nie wytrzymają?

ghostrider

@SiostraNieZdradziDziewczynaTak @Nemrod

991688a6-f778-4a8b-917e-c30637b43550
Mr.Mars

@ghostrider Zrobi ci się z nich papka. Po drugie. Przerwiesz proces przechowywania. Wszystkie bakterie i procesy wpływające na psucie się żywności lubią to. Gołąki nie wytrzymają kolejnych 7 dni.

ghostrider

@Mr.Mars Też mi się tak wydaje i dlatego chciałem się upewnić.

Nemrod

@ghostrider Pytanie jest ciekawe, bo sugeruje podobieństwo do żywności pasteryzowanej/sterylizowanej. Ale musiałbyś je długo gotować, żeby 100 st. (albo chociaż 90) osiągnąć w każdej ich części, a potem wrzucić to do sterylnego środowiska ("próżnia" nie usunie bakterii i pleśni z folii). Wyjdzie papka, która i tak pewnie się zepsuje, bo to nie jest proste. Może gdyby świeżo gotowane wrzucić do wyparzonych słoików i zawekować...

ghostrider

@Nemrod Zawekowanie czy też zapakowanie próżniowe świeżo gotowanego nie jest problem. Dla mnie główna zagwostka jest rozmrożenie i zgrzanie próżniowe. Nigdy tego wcześniej nie brałem pod uwagę aż do dzisiaj. Czy tak przygotowana żywność wytrzyma. Podgrzanie po rozmrożeniu powinno pomóc pozbycia się bakterii. A zapakowanie próżniowe wspomóc brak rozwoju. Tym bardziej że przez ten czas worki będą przechowywane w lodówce.

ghostrider

@Nemrod Gdzieś też na jakiejś stronie wyczytałem o pakowaniu próżniowym zup. Doradzali tam żeby taka zupę najpierw podmrozić aby łatwiej było zgrzac worek. Potem do lodówki aby sama doszła do siebie. I niby nic się nie działo.

Nemrod

@ghostrider To jest pseudo próżnia, a nie próżnia. Podgrzanie może działać, ale musi osiągnąć sam środek produktu, czyli trzeba podgrzewać długo i intensywnie. Bakterie mają formy przetrwalnikowe, nawet wlanie wrzątku do słoika nie gwarantuje, że się ich pozbędziesz (albo gotujesz słoik przez 20 minut, albo podgrzewasz go dwa razy do min. 90 st. w odstępie min. godziny). A mówisz o folii, która nie jest sterylizowana w żaden sposób. I nie bałbym się nawet pleśni czy wyraźnych oznak zepsucia tych gołąbków. Bałbym się np. bakterii jadu kiełbasianego, której warunki w lodówce w niczym nie przeszkadzają.

ghostrider

@Nemrod Taka odpowiedź rozwiewa moje wątpliwości. Mimo wszystko w późniejszym czasie postaram się przeprowadzić test żeby zobaczyć czy coś takiego jest możliwe.

Nemrod

@ghostrider Wszystko się da zrobić. Folię i plastik można naświetlić UVC lub spryskać roztworem nadwęglanu sodu (lub wodorotlenku sodu). Jeśli produkt wygotujesz i umieścisz w tak przygotowanym środowisku, to masz szanse na dłuższe przechowywanie. Słoiki i butelki łatwiej wygotować. Nie jestem żadnym ekspertem, po prostu od lat jestem piwowarem domowym i mimo stosowanych środków dezynfekcyjnych ze dwa razy mi się zdarzyło zakażenie (mimo iż piwo nie sprzyja rozwojowi innych drobnoustrojów - środowisko beztlenowe+alkohol+dominacja drożdży).

ghostrider

@Nemrod Że pozwolę sobie zapytać. Wiadomo gdzie doszło do rozwoju bakterii? Już w samym zabutelkowanym piwie czy podczas samej produkcji?

Nemrod

@ghostrider W fermentorach w obu przypadkach, czyli w miejscu, gdzie warunki mogą być jeszcze sprzyjające (zanim drożdże skończą robotę jest sporo atrakcyjnych cukrów i innych składników). Raz prawdopodobnie błędem był fermentor z kranikiem (czyli miejscem, gdzie coś może się łatwo ukryć w zakamarkach), a drugi raz wrzucone wyparzone płatki dębowe, ale nie zatopione w piwie - pływały po powierzchni i coś z nich wylazło zakażając całość.

[brzeczkę gotuje się przez godzinę, więc wcześniejsze procesy nie mają wpływu, potem masz ewentualnie moment przelewania i fermentor, a potem już tylko jakiś syf w butelkach]

ghostrider

@Nemrod Przyznam się szczerze że nie pomyslałbym żeby płatki dębowe mogły zrobić coś takiego. Butelki ok rozumiem że coś mogło pozostać ale płatki?


Tak a propos... Sprzedajesz swój wyrób czy tylko na własny użytek?

Nemrod

@ghostrider Rozdaję znajomym, ale nigdy nie sprzedaję - za drogie by wyszło

Butelki są właśnie dość łatwe, bo szklane, więc masz sporo możliwości - każda agresywna chemia lub nawet piekarnik. Najgorzej jest z tworzywami (odpada temperatura, a w ewentualnych zadrapaniach i rysach może coś się ukryć). Płatki są dość problematyczne, bo drewno jest porowate, czyli głęboko może siedzieć różny syf. Co ciekawe nie dezynfekuje się nigdy chmielu (także tego rozsypywanego na piwo w fermentorze, tzw. chmielenie na zimno). Jest ponoć bakteriostatyczny, nigdy nie słyszałem, żeby coś się od niego zakaziło.

ghostrider

@Nemrod Rozumiem. Kiedyś wpadło mi w ręce domowe piwo pszeniczne. Na początku było na prawdę smaczne ale im dalej tym bardziej piwo było nie do picia i końcówkę przemeczylem.

Nemrod

@ghostrider Ja się zainteresowałem tematem po zatruciu piwem domowym (pierwszym jakie piłem w życiu). To była ciężka noc. I zacząłem szukać jak to jest możliwe i jak to wszystko się robi. Tu prawdopodobnie musiał być syf w butelce, co bardzo źle świadczy o piwowarze (profesor uniwersytetu ekonomicznego).

Zaloguj się aby komentować