LVIII (LXXXIII) dzień #wspinaczka w ramach #trenujzhejto
W końcu wracamy do liny. Wygląda na to, że na "mojej" ściance nikomu nie spieszyło się do przekrętek, więc jest trochę "skałkowo": przychodzę po dwóch miesiącach, a tu nadal te same drogi
Dziś (wczoraj) trening wytrzymałości siłowej. Interwały z prowadzeniem/wędką. Poprowadzone 6b nie jest zaskoczeniem (chociaż przy dachu hali było bardzo ciepło i prawie wyjechałem z końcówki, bo dłonie momentalnie zaczęły mi płynąć śliskim), ale dwie serie interwałów [6c+]+[6c] a potem 2x [6c]+[6b+/c] są przyjemnie satysfakcjonujące.
Nie mogę jednak przyznać, że to taki niewiarygodny skok formy - równolegle do treningów zrzuciłem trochę kilo. Sporo. Będzie o tym osobny wpis, jak zakończę rundę zrzucania (o ile niczego nie zepsuję), więc teraz nie będę się rozpisywał, ale moje wyniki to w pewnej (nie wiem jak dużej) części zasługa mniejszego bagażu.
Niezależnie od pokonanych trudności - czuję w sobie wczorajszy trening, więc było dobrze i solidnie. Dziś, jeśli nic nie wypadnie, drugi trening w serii i dwa dni wolnego.
