Lubię takie wieczory jak ten. Ciepła herbata, za oknem ciemno, na uszach słuchawki a w nich Linkin Park. Do pełni szczęści brakuje tylko dwóch rzeczy - ulewnego deszczu za oknem oraz jakiegoś dobrego piwa i nawet kupiłbym... Gdybym nie wiedział, że skończy się na 10 kolejnych.
Odkąd nie pije, to dużo rzeczy mniej mnie cieszy, odkąd nie pije, to o wiele ciężej czerpać mi przyjemność z rzeczy, które niegdyś potrafiły mi poprawiać humor. Wiele przyjemnych rzeczy w swoim życiu kojarzę właśnie z jedną rzeczą - alkoholem.
Trzeźwość okazała się być dla mnie zbawienna, ale po czasie okazuje się też toczeniem syzyfowego kamienia. Stałe obniżki emocji, stały problem z przeżywaniem emocji, nie tylko tych negatywnych, ale i pozytywne.
Wszystko to staje się dla mnie nowe i jest swego rodzaju zaskoczeniem, cała ta nauka emocji, a także odbierania, przeżywania oraz zrozumienia ich bez nałogów, które nie tylko rozładowywały emocje, ale pomagały je również odczuwać.
Nie będę ukrywał, myśląc o tym wszystkim czuję jakąś ekscytację, bo jest to nowość w moim życiu. Jest coś niecodziennego, nowego i skłania to do wielu przemyśleń. Jest też szansą na zmianę życia, rozwinięciem siebie.
Przepraszam chłopy, że zawracam wam tym głowę, być może męczę was wpisami, ale poza wami nie mam ludzi, którym mógłbym pisać o moich przemyśleniach, odczuciach i z którymi mógłbym wymieniać poglądy.
#przegryw
