lipiec, 2022 roku. Ochroniarz, fan seriali kryminalnych i opiekun starszej pani w jednym, pisze mail do Wirtualnej Polski:
"Sprawa zabójstwa w Grudziądzu. Kto inny zabił, a kto inny siedział za to morderstwo. Renata Całka, świadek tej historii, jest chora i chce zeznawać, ale nikt jej nie chce słuchać. Choruje, ale jeszcze jest czas, aby ruszyć tę sprawę".
W rozmowie telefonicznej mężczyzna dodaje, że kobieta od lat powtarza historię ze szczegółami.
Jadę na spotkanie z panią Renatą. Jest tak słaba, że przeważnie leży całymi dniami, skacząc pilotem po kanałach telewizyjnych. Przez drgawki nie może samodzielnie jeść. To objawy choroby neurologicznej. Z wielką trudnością mówi:
- 20 lat temu było takie zabójstwo w Grudziądzu, kiedy w bloku przy dawnej ulicy Dzierżyńskiego, za kioskiem ruchu, nożami zamordowano mężczyznę. Poszli za to siedzieć dwaj włamywacze, a tak naprawdę to był mój mąż z kolegą.
Choć to ledwie dwa zdania, ich wypowiedzenie trwa wieczność, bo kobieta przerywa i wzdycha niemal po każdym słowie.
Na pytanie, dlaczego zdecydowała się mówić dopiero teraz, wybucha płaczem: - Ciężko mi z tym żyć. Naprawdę ciężko, że inni, niewinni ludzie, poszli za to siedzieć.
#wiadomoscipolska #grudziadz
