Kilka spraw, zanim będzie recenzja:
4/150 <- zredukuję ilość tylko do tytułów wartych opisania (np. warcabów czy szachów raczej nie będę recenzował :P)
Ankieta: czy robić ankietę z przypadkowymi grami z mojej kolekcji pod każdym tekstem, czy raz ja jakiś czas i tylko pisać o kolejnych tytułach jak już opiszę wszystkie (zgodnie z kolejnością z ankiety)?
Ojciec Chrzestny: Imperium Corleone – czyli jak zostać Alem Pacino w godzinę (no, może dwie)
Czołem, mafiosi i mafioski! Dziś na warsztat bierzemy grę, która pozwoli Wam poczuć się jak głowa jednej z Pięciu Rodzin – mowa oczywiście o "The Godfather: Corleone's Empire". Jeśli na dźwięk słów "propozycja nie do odrzucenia" dostajecie gęsiej skórki (z ekscytacji, rzecz jasna!), a Waszym ulubionym filmem jest ten, w którym Marlon Brando mamrocze o szacunku, to dobrze trafiliście. Zapnijcie pasy, bo jedziemy do Nowego Jorku lat 40. i 50. ubiegłego wieku!
Co w pudełku piszczy, czyli "zostaw broń, weź cannoli"... i te wszystkie figurki!
Otwierając to słusznych rozmiarów pudło, od razu czuć klimat. Wydawca, Portal Games (w Polsce), nie oszczędzał na jakości. Co znajdziemy w środku?
-
Plansza Nowego Jorku: Solidna, klimatyczna, podzielona na dzielnice, o które będziemy toczyć boje. Wygląda tak, że aż chce się na niej rozkładać swoje interesy.
-
Figurki członków rodziny i gangsterów: I to jakie! Plastikowe, ale szczegółowe. Każda rodzina ma swoje unikalne pionki "Donów" i "Konsylierów", a do tego całą armię "Mięśniaków" (Thugs) i "Rodziny" (Family Members). Serio, wyglądają jak miniaturowi twardziele gotowi do brudnej roboty. Jest nawet figurka konia... tfu, znaczy się, znacznik pierwszego gracza w kształcie głowy konia. Subtelne, prawda?
-
Metalowe walizki: Tak, dobrze czytacie! Zamiast nudnych żetonów pieniędzy mamy tu małe, metalowe walizeczki. Brzęczą tak przyjemnie, że od razu człowiek czuje się bogatszy (i bardziej podejrzany).
-
Karty: Cała masa! Mamy karty haraczu (Ally cards), karty zadań (Job cards) i karty specjalnych akcji. Wszystkie klimatycznie zilustrowane.
-
Żetony kontroli terytoriów, biznesów i wiele innych: Wszystko, co potrzebne do przejęcia miasta.
-
Woreczek na gangsterów: Bo jak inaczej rekrutować nowych "pracowników"?
-
Instrukcja: Jasna i przejrzysta, choć jak to w grach Erica M. Langa, trochę zasad do przyswojenia jest.
Powiem Wam, że samo wypakowywanie tego dobra to już frajda. Czuć, że to produkt premium.
O co w tym całym zamieszaniu chodzi? "To nic osobistego, Sonny. To czysty biznes."
W "The Godfather: Corleone's Empire" wcielamy się w jedną z rodzin mafijnych walczących o wpływy i pieniądze w Nowym Jorku. Cel jest prosty: na koniec gry mieć najwięcej kasy w swoich (metalowych) walizkach. Jak to osiągnąć? No cóż, na pewno nie sprzedając lemoniady.
Będziemy wysyłać naszych gangsterów do różnych dzielnic, żeby przejmować kontrolę nad biznesami (legalnymi i tymi mniej), wymuszać haracze, wykonywać zlecenia (czasem krwawe) i ogólnie pokazywać, kto tu rządzi. Gra toczy się przez cztery akty (rozdziały), a każdy akt to kilka rund, w których będziemy zagrywać karty, wykonywać akcje i, co najważniejsze, zbierać łupy.
Kluczowe jest tutaj mądre zarządzanie swoimi ludźmi i pieniędzmi. Trzeba wiedzieć, kiedy zainwestować w nowy biznes, kiedy wysłać "chłopaków" po haracz, a kiedy pozbyć się konkurencji (tak, tak, można "wysadzać" biznesy rywali, a nawet posyłać ich gangsterów na dno rzeki Hudson – oczywiście w przenośni... chyba).
Główne mechaniki, czyli jak to działa pod maską
-
Worker Placement (Rozmieszczanie Robotników): Podstawa gry. Wysyłamy naszych członków rodziny i mięśniaków na planszę, by zajmowali pola akcji i przynosili nam korzyści. Im silniejsza postać (Don > Konsyliere > Mięśniak), tym lepsze efekty, ale też większe ryzyko.
-
Area Control (Kontrola Terytoriów): Walczymy o dominację w poszczególnych dzielnicach. Kto ma więcej "wpływów" (czytaj: gangsterów) na danym terenie, ten zgarnia profity z tamtejszych biznesów. Proste i brutalne.
-
Hand Management (Zarządzanie Ręką Kart): Karty zadań i haraczu dają nam cele do zrealizowania i potężne jednorazowe efekty. Trzeba mądrze wybierać, które zagrać i kiedy, bo ich liczba jest ograniczona.
-
Set Collection (Zbieranie Zestawów): Niektóre karty zadań punktują za zebranie odpowiednich zestawów symboli z kontrolowanych biznesów.
-
Take That (Element Negatywnej Interakcji): Oj tak, jest tego sporo! Możemy podkładać sobie bomby, eliminować gangsterów przeciwnika z planszy (trafiają do rzeki Hudson, skąd mogą zostać wyłowieni... albo i nie). To gra o mafii, więc uprzejmości nie ma co się spodziewać.
Dla kogo ta impreza? A kto powinien zostać w domu?
"The Godfather: Corleone's Empire" to gra, która spodoba się, jeśli:
-
Kochasz klimat filmów o mafii. Serio, ta gra nim ocieka.
-
Lubisz gry z negatywną interakcją. Tutaj nie ma głaskania się po główkach. Będziecie sobie nawzajem szkodzić i to jest część zabawy.
-
Cenisz połączenie mechanik worker placement i area control. To działa tu naprawdę dobrze.
-
Nie przeszkadza Ci odrobina losowości (dociąg kart, niczym rzuty kością przy niektórych akcjach).
-
Podobają Ci się gry z dużą ilością figurek i ładnymi komponentami.
-
Masz stałą ekipę, która nie obrazi się za kilka "ciosów poniżej pasa" (na planszy, oczywiście!).
Możesz nie być zachwycony/a, jeśli:
-
Preferujesz czyste eurogry, gdzie interakcja jest minimalna, a losowość ograniczona do zera.
-
Nie lubisz, gdy ktoś psuje Twoje starannie zaplanowane akcje.
-
Tematyka mafijna Cię odrzuca.
-
Szukasz bardzo głębokiej, strategicznej rozgrywki na wiele godzin. "Godfather" jest raczej średnio-ciężki i dynamiczny.
Coś podobnego, ale innego? Sugestie Don Corleone
Jeśli "Ojciec Chrzestny" przypadł Ci do gustu, albo szukasz czegoś w podobnym klimacie lub z podobnymi mechanikami, rzuć okiem na:
-
"Blood Rage": Również od Erica M. Langa, również z figurkami i walką o terytoria, ale w klimacie wikingów i mitologii nordyckiej. Bardzo dużo negatywnej interakcji i świetny system draftu kart.
-
"Rising Sun": Kolejna gra Langa, tym razem w feudalnej Japonii. Piękne figurki, sojusze, zdrady i kontrola terytoriów. Bardziej strategiczna i "polityczna" niż "Godfather".
-
"Scythe": Choć klimat zupełnie inny (Europa Wschodnia lat 20. XX wieku z mechami), to też mamy tu worker placement, area control, ulepszanie swojej frakcji i potencjalne konflikty. Mniej bezpośredniej negatywnej interakcji, ale napięcie jest.
-
"Lords of Waterdeep": Klasyczny worker placement w świecie Dungeons & Dragons. Mniej konfrontacyjny, ale równie satysfakcjonujący, jeśli lubisz realizować zadania i zbierać punkty.
Podsumowując: Propozycja nie do odrzucenia!
"The Godfather: Corleone's Empire" to kawał solidnej, klimatycznej gry, która dostarcza mnóstwo frajdy, zwłaszcza jeśli lubicie trochę poszarpać się z innymi graczami. Wykonanie stoi na najwyższym poziomie, a mechaniki są ze sobą dobrze splecione. To nie jest może najcięższy tytuł na rynku, ale dzięki temu jest bardziej przystępny i dynamiczny. Jeśli macie ochotę na wieczór w towarzystwie Dona Corleone i walkę o wpływy w Nowym Jorku, to śmiało – ta gra to propozycja, której trudno odmówić. Tylko pamiętajcie: trzymaj przyjaciół blisko, a wrogów jeszcze bliżej... najlepiej na dnie rzeki.
#gryplanszowe #grybezpradu #hobby




