Kilka spraw.
Po pierwsze, to dwa utwory pana Piotra Bukartyka: Wolność to frywolność oraz Każdy ma prawo do orgazmu.
Po drugie, to myśl, którą pan Andrzej Sapkowski raczył był wyrazić poprzez jednego z moich ulubionych bohaterów Sagi o wiedźminie, wampira Emiela Regisa Rohelleca Terzieff-Godefroya: Nigdy nie mogłem zrozumieć, dlaczego u was, ludzi, większość przekleństw i obelg nawiązuje do sfer erotyki? Przecież seks jest piękny i kojarzy się z pięknem, radością, przyjemnością. Jak można nazwy narządu płciowego używać w charakterze wulgarnego synonimu… No bo „samogwałt”? – brzmi to nie tylko paskudnie, ale w dodatku też myląco, bo przecież rzecz zwykle dzieje się za zgodą wszystkich zainteresowanych stron.
Pozostałe motywy powstania wytworu poniższego pozwolę sobie przemilczeć. Wstęp by wyszedł mi za długi.
***
Samogłaskanie
Bywa, że doznaję nagle silnego nabrzmienia –
starczy tylko żebym na kobietę spojrzał.
Może być ubrana – już com chciał, tom dojrzał,
w myślach już zdążyłem odrzeć ją z odzienia.
Zmieniam się w hipisa: wolnej chcę miłości!
Do głosu dochodzi natura przekorna:
nie będzie dyktował w garnitur czy w ornat
przyodziany człowiek granic mej wolności!
Wieczorem wspominam napotkane panie:
co by ze mną chciały – gdyby mogły – przeżyć!
Tak z systemem walczy buntowniczy Jerzy:
jeśli wolność
to frywolność,
bierze się ochoczo za samogłaskanie.
***
#nasonety
#zafirewallem