Kiedyś jeździłem po takich koncertach z muzą elektroniczną. Mega mnie to jarało, poczuć te dźwięki, ten bas na klacie, te tłumy. Miesiącami się czekało na ulubionych artystów żeby ich obczaić i posłuchać na żywo ze wszystkimi efektami. W ogóle mi się więcej chciało, miałem jakieś swoje zajawki. Teraz to mi się praktycznie już nic nie chce. Robota i c⁎⁎j, nie ma nawet na co hajsu wydawać. Tyle dobrze, że nie mam żadnych objawów depresji ani nic. Po prostu mi się nie chce. Trzeba coś z tym zrobić
Jak to czytasz po dłuższym czasie, to mam nadzieje, że coś zrobiłeś, a jak dalej stypa to c⁎⁎j, przynajmniej bliżej końca niż dalej xD.
fot. Sunrise Festival, Kołobrzeg
#przemyslenia

