Już mam zwałę i tęsknię za latem. Absolutnie nie podoba mi się to, co widzę za oknem i nie ma na to mojej zgody. Po wakacjach przeprowadziłem się do dużego miasta, w którym wcześniej studiowałem dziennie i zaocznie, bo trzeba spróbować swoich sił "wyżej" i kasa by się lepsza przydała.
Do rodzinnych stron mam jakieś 150km, a już wiem, że nie będę mógł tak często jeździć nad nasze (mojej i różowej) ulubione jezioro, przynajmniej tak często jak chcemy. Okolice moich rodzinnych stron są naprawdę bardzo ładne (bory tucholskie już 20-30km za miastem). Spędzałem tam mnóstwo czasu latem, w moim mieście zostawiłem wszystkich znajomych, bo większość z nich to mundurówka (poza Policją w sumie każda służba), dziewczyna też zostawiła koleżanki.
Trójmiasto jest przerysowane i przereklamowane. Jak sobie pomyślę, że sporo czasu zamiast na naszych ulubionych miejscówkach, nad jeziorem z dziewczyną, grając w plażówkę z ziomkami, będę spędzał nad "piwem rzemieślniczym" w otoczeniu jakichś korpodzbanów pijących sojowy koktail dizajnerski, to mnie skręca xD A mamy tu znajomych, co czasem jak wyjdziemy z nimi i dojdą ich znajomi, to właśnie tak to wygląda. I żeby nie było - Mieszkałem tu już kiedyś 3 lata, ale w akademiku, studiując dziennie, to inne wrażenia.