Jest taka jedna cecha ludzka która mnie jednocześnie mocno bawi, ale też wybitnie wkurwia. Jest nią hipokryzja. Nie żebym sam był kryształowo czysty i przejrzysty, bo w okresie mojego życia w którym byłem zafascynowany korwinizmami wielokrotnie się tejże hipokryzji dopuszczałem.
Ale do rzeczy. Mam takiego kumpla który chyba sam ma problem z określeniem swojego statusu quo w kwestii swoich poglądów, i w zależności od sytuacji jest political fluid. To co mu pasuje bardziej do narracji w danym momencie to przyjmuje to za pewnik i jedynie słuszny fakt, a 10 minut później zaprzecza sam sobie.
Nadszedł więc tak zwany "pride month", więc kumpel obrał stronę tolerancyi i gdzie pokolorował sobie zdjęcia profilowe i bannery na wszystkich profilach w social media gdzie ma konto, z LinkedIn włącznie. Mówi o tolerancji, miłości, inkluzywności, wspólnocie.
A chwilę później chce wyganiać z kraju, palić, wsadzać do więzień i gnębić takich jak ja - katolików.
Czyż hipokryzja nie jest piękna?