Że się tak wtrącę:
no niespytał się jak się czuje, i powiedział żebym wybrał lekarza prowadzącego(?)
@qew12 Łeeee - czyli standard - wszystko miał gdzieś,kolejny pacjent mu "dupę zawraca" a on chce odwalić robotę i dostać kasę.
Prowadzącego kazał wybrać,bo albo "niech się kto inny tym zajmuje" albo chce jako prowadzący mieć konkretniejszą kasę za zajmowanie się twoim przypadkiem. Standardowy biurokratyczny cyrk.
Nic z takiego lekarza, no może oprócz tego,że chociaż leki przepisze (sam się nie znasz więc niestety musisz założyć że dobrze przepisał - nie kombinuj skoro masz lęki i nie ogarniasz, bo kombinowanie to nie pomoże a pewnie zaszkodzi)
Przy okazji jeśli to przeczytasz bo jesteś zapewne młodszy [EDIT : Tak jesteś młodszy, sprawdziłem - 24 lata to jeszcze fajny wiek, ja już 36 i zegar tyka] (a czy ty jesteś bardziej autystycznie odchylony to nie wiem - pewnie tak), to co do twoich "banalnych" (pozornie) strachów - po to się wszystko planuje żeby takich sytuacji w większości przypadków nie mieć. @wombatDaiquiri dobrze ci radzi i logicznie
Zawsze się boje ze nie znajdę miejsca
Postoisz albo zignorujesz opinię normików i usiądziesz na podłodze/na plecaku jak masz. Najwyżej się pogapią czy pokrzyczą czy coś ale siedzenie na podłodze pociągu czy autobusu o ile nie tamujesz drogi nielegalne nie jest.A że normiki zawsze muszą do czegoś się dopierdolić - taki "urok" życia.
Możesz próbować pozować na takiego jak oni,ale smutna prawda jest taka,że zawsze wśród nich będziesz obcym...
Normalny kompleks. A wygląd ma wypływa na to, jak ludzie cię traktują.
Co by nie zrobić to nawet jak masz lekkie odchylenie w stronę spektrum i tak będą cię traktować jak gówno. Można się starać i to minimalizować w życiu - ale nie ma po co być w tym perfekcjonistą bo to się i tak nie uda do końca. (Trochę to się uda - ale do końca to nie)
nie otworze drzwi do pociągu
Konduktor ci otworzy,a w skrajnym wypadku tam są jakieś awaryjne hamulce czy coś chyba (choć niestety ludzie mogą być wkurzeni jak z tego skorzystasz). Poza tym po to się ma w dzisiejszych czasach komórki i bierze się więcej pieniędzy gdzieś jadąc żeby jak coś wypadnie (np pojedziesz gdzieś za daleko, pociąg ci ucieknie itd itp) to jakoś rozwiązać problem.
"Gówno się zdarza"/"Shit happens" i nie dało by się żyć gdyby ciągle tylko fiksować na tych wszystkich ewentualnościach... Mnie też przypadkowość w świecie irytuje ale niewiele się da z tym zrobić - a zwykle kosztuje to za dużo wysiłku. Szukanie rozwiązań na problemy jest najlepszym wyjściem. Niestety taki nasz los,że tacy jak my je widzą.
Boję się odejść od taty, przejść obok ludzi.
Albo leki albo "ćwiczenia psychiczne". Widzisz - ja miałem (i trochę dotąd mam) lęk wysokości (a raczej lęk,że spadnę). Rozwiązanie ? No tak dalej w okolicy jest taka wiszaca kładka z kratownicy nad rzeką. Miniatura mostu z San Francisco tyle że z kratownicy i z kratownicą po bokach. Kołysze się, piszczy paskudnie skrzypiąco, wysoko jest, strach spaść jeszcze bardziej niż gdybym po dachu łaził. Co robię ? Często idę tam na spacer i spaceruję w te i spowrotem po tej kładce. Pewnie że się zajebiście denerwuję gdy to robię,pewnie że to stres - ale kontrolowany,kontroluję sytuację. I dzięki temu nie panikuję już tak jak kiedyś.
Tego typu ćwiczenia są bardzo dobre na różne fobie, problem tylko w tym,że trzeba to robić w kontrolowanym środowisku żeby sytuacja nie doprowadziła cię do ataku paniki.