Jako,ze dzis bylem w default city w sprawach sluzbowych,nie moglem sobie odmowic wizyty na #cmentarz
Mamy juz czerwiec i pogoda przez kilka chociaz dni powinna byc lepsza postawilem,wiec pomyslalem o zakupie jakiegos ladnego bukietu na grob-niestety,asortyment przy cmentarnego sklepu nie przekonal mnie do zakupu,wiec skonczylo sie jedynie na dwoch zniczach zalewanych,bateriach do znicza elektrycznego i zapalerce.
U Beaty( imie zmienione) oczywiscie po staremu- od ostatniej wizyty nikogo nie bylo,znicze jak staly tak staly,to samo z wkladami.
Powyjmowalem zuzyte swieczki,zmieniajac je na nowe,wymienilem zasilanie oraz zapalilem nowo nabyty asortyment wraz ze zniczem zakupionym juz wczesniej.
Chwile podumalem,a nastepnie postanowilem opuscic to smutne miejsce. Po drodze mijalem grob patrioty( na plycie byl namalowany symbol polski walczacej) gdzie w zniczu stal nie zapalony wklad.Niewiele myslac wyjalaem zapalnicze i odpalilem ogien- mam nadzieje,ze pan Antoni teraz bedzie mial o mnie lepsze zdanie.
I dalej mnie fascynuje to jak tak naprawde kazdy ma kazdego gdzies- Beata miala za zycie trzy-cztery psiapsiolki,z ktorymi miala dobry kontakt,regularne spotkania,ploteczkie,te sprawy.
A teraz? Nikt nie przyjdzie,no normalnie nikt( ok,przyszly ze dwa razy w ciagu pierwszych pol roku po smierci).
A na cmentarz maja kilka chwil,piec minut jazdy samochodem...
#cmentarnejajo

