Tym razem poświęciłam się i przesłuchałam cały podcast, tylko dlatego, że ciekawi mnie ten temat. Wcześniejsze opuszczałam gdzieś w połowie, miałam do nich wrócić, ale to się nie zadziałało. Teraz już wiem dlaczego. Ten koleś przypomina mi jednego z moich wykładowców na studiach - miał on taką ciekawą właściwość - swoją myśl, konkret, który mógłby powiedzieć w 30s bez utraty żadnego przekazu, mówił przez ok. 10 min. Cały trik polegał na tym, że mówił ciągle to samo zdanie, ale ubierał je w różną formę, używał różnych wyrazów, szyku zdania, itp. Autor tego podkastu stosuje podobną technikę, można spokojnie przewinąć gdzieś w okolicę 18 minuty, tam dopiero wyłuskuje się jakiś konkret.
Co do jego argumentacji, że w życiu przeżywamy mnóstwo swoich śmierci, np. śmierć mnie-dziecka, śmierć mnie-nastolatka, to jakoś nie bardzo to do mnie przemawia, bo ok, kończy się jakiś etap życia, który nigdy już co prawda nie powróci, ale wyłania się z tego ktoś doskonalszy, ktoś dojrzalszy, ktoś bardziej doświadczony. Coś się kończy, ale też coś zaczyna, jest jakaś kontynuacja. Więc moim zdaniem to się bardzo różni od tej fizycznej śmierci na końcu życia, kiedy przechodzimy w pustkę. Nie ma nic, nasze ciało niszczeje, rozkłada się. Nasze ja już niczego nie dokona. To zamknięty na zawsze etap. W mojej opini zmiana to coś diametralnie innego od śmierci. Zmiana jest dobra. A śmierć? Nie wiadomo.
Cytuję autora: "Śmierć jest kropką nad i nad procesem, który już zaszedł" - on tu mówi po prostu o byciu w tu i teraz. Jeżeli mam 80 lat i jestem w tu i teraz, no to nie płaczę, że już nie mam 20 lat, tylko cieszę się z możliwości, które mi daje wiek, który mam teraz. No i to jest jakiś konkret. Chociaż dla mnie oczywisty.
Kolejny cytat autora: "nasze istnienie jest wyjątkiem, nieistnienie jest normą"
Ale skąd on to może wiedzieć? Zakładając, że przechodzimy do innego wymiaru, gdzie czas płynie inaczej niż ten ziemski, czyli liniowo, to może właśnie po mojej śmierci urodzę się jako Kmicic w XVI wieku? albo może przed moją śmiercią te miliardy ziemskich lat w których nie istniałam, w innym wymiarze to była sekunda? I po mojej śmierci to też będzie sekunda nieistnienia?
Kolejny cytat "trudno pomyśleć nasze nieistnienie", "nie boisz się tego, że nie istniałeś przed własnym urodzeniem"
No właśnie problem jest w tym, że w chwili urodzenia dostajemy amnezji i nie pamiętamy tego nieistnienia. Natomiast świetnie pamiętamy nasze ziemskie życie, dlatego śmierć jest w tym ludzkim wymiarze dużą stratą - tracimy to, co znamy, co pamiętamy.
Ogólnie to nie przekonał mnie do tego, żeby nie bać się śmierci. Nie wiem, może jestem ignorantką. Nie interesuję się też za bardzo filozofią, więc może czegoś nie rozumiem.
No a co Ty wyciągnąłeś z tego jego podcastu? Jaką wartość? No bo coś musiało w Tobie "zakiełkowac", skoro to wrzucasz?