I tak oto kończymy naszą zabawę, to będzie mój ostatni wpis piórowy na dłuższy czas i będzie wasz ulubiony, o atramencie (XD).
Edelstein to linia premium Pelikana, która od kilku(nastu?) lat wypuszcza serię Ink of the year. Tegoroczny wysłannik nazywa się Golden Lapis. Jest to bardzo ładny, mocno nasycony niebieski, który ma, jak to powiedział król Kuzco w nowych szatach króla "niech zgadnę, za to serce masz ze złota". No i j⁎⁎⁎ny rzeczywiście ma, bo to "Golden" nie bierze się z d⁎⁎y, a z fiolki.
Ten jakże, jak już ustaliliśmy, niebieski jegomość, skrywa w sobie złotą zawiesinę, przez co błyszczy jak ta kobyła budowlana w Licheniu. Jedyne, co jest warte odnotowania, to to, że trzeba by jegomościa przetrzepać przed zatankowaniem, bo inaczej zawiesina zostanie w butelce.
Jak się sprawuje w piórze?
Nie wiem. Nie mam pióra do niego. A że mój budżet na pióra został wyczerpany na ten rok (ten atrament dostałem na Wielkanoc, więc jest poza budżetowy XD) to jeśli wyjdzie pasujący Pelikan (jest szansa, że wyjdzie niebieskie M200) to kupię sobie w prezencie na święta. Albo wcześniejsze święta. A do tego czasu, to już faktycznie
Tyle ode mnie.
#piorawieczne





