Komentarze (9)

koszotorobur

@Marshalist - dobry ojciec chce by jego dzieci były mądrzejsze od niego - ale jak 5 latek jest w czymś lepszy to trochę ego na pewno cierpi

onpanopticon

@koszotorobur W szachach to nic nadzwyczajnego. 5 latek i to przeciętny, ale w miarę zaangażowany, osiągnie w rok poziom gry, na który 30 latek pracowałby 10 lat. A przy treningu 1,5 roku do dwóch, 30 latek nie mający wcześniejszej przygody z tą grą - nie dogoni go nigdy.


Siedzę trochę w szachach i jest to bardzo dziwne uczucie. Prędkość łapania niuansów i schematów jest w młodych umysłach nieprawdopodobna. Teraz 9 latki mają już FMa, nieraz IMa. Najmłodszy GM to zaledwie 12 latek. A ciężko nawet wytłumaczyć czym jest poziom arcymistrza, bo wielu poświęciło całe życie szachom, ale zaczęli mając np 10 lat i ich sufitem jest IM, nieraz nawet FM i to przy bardzo inteligentnych ludziach i pełnym zaangażowaniu.


Dlatego szaszki są specyficznym przykładem. Wyprzedzenie ojca to naprawdę żaden problem, nawet jeśli troszkę pogrywał, to nieraz dwa miesiące i już będzie zdecydowanie lepszy i nie do dogonienia Umysłowe zdolności ojca nie zdadzą się na wiele, bo chodzi o szybkość nauki na tym podstawowym poziomie.

koszotorobur

@onpanopticon - a jak to się przekłada poza szachy?

onpanopticon

@koszotorobur w jakim kontekście pytasz?

koszotorobur

@onpanopticon - interesuje mnie jak umiejętności grania w szach nabyte we wczesnym wieku przekładają się na:


  • Inne dziedziny - innymi słowy czy nabyte umiejętności są transferowalne do na przykład matematyki, fizyki, algorytmiki, itp.

  • Poziom ogólnej inteligencji w późniejszym wieku

  • Ogólnie pojęty sukces życiowy i/lub poziom życiowego ogarnięcia poza szachami


Do tego interesuje mnie czy każde małe dziecko da się szachów nie tylko nauczyć ale doprowadzić w rok do wysokiego poziomu czy jak do wszystkiego musi mieć predyspozycje.

onpanopticon

@koszotorobur A to też ciekawe kwestie i odpowiedzi na nie też mogą być inne niż można się spodziewać.


Sama umiejętność gry w szachy nie da prawie nic w kontekście matematyki czy fizyki. W szachach jest dużo liczenia wariantów, ale jest to stosunkowo prosty schemat what if. Daje na pewno w kontekście samego ćwiczenia umysłu, jednakże koniec końców nie będzie się to wiele różniło od rozwiązywania choćby sudoku. Rozmawiałem o tym z wieloma szachistami i każdy jest zdania, że nie daje nic, a w końcowym rozrachunku więcej zabiera, bo trzeba poświęcać bardzo dużo czasu, zaniedbując tak naprawdę resztę, w tym także ową matematykę.


Poziom inteligencji tyle o ile zwiększyć może zwykłe mocne ćwiczenie głowy.


Co do sukcesu w życiu. Jedyne czego mogą nauczyć to ciężkiej pracy i dać przygotowaną głowę do wytężonego wysiłku umysłowego przez dłuższy czas. Poza tym, nie da nic. Często wręcz będzie odwrotnie, bo próba dojścia do wysokiego poziomu kończy się skrajnym wręcz zaniedbaniem innych dziedzin rozwoju.


Często dochodzi też tutaj do błędnego postrzegania. Znajdą się szachiści, którzy są świetni w szachy (ale żadna topka, ot arcymistrz 2500), oraz świetnie radzą sobie chociażby w biznesie czy innych branżach. Niemniej to nie szachy im to dały, tylko osiągają to pomimo szachów, będąc jednostkami ponadprzeciętnymi i nie marnującymi potencjału.


Co do ostatniego. Nie licząc jakichś skrajnych przypadków, to każde przeciętne dziecko można doprowadzić do wysokiego poziomu w szachach. Pomijając absolutną światową topkę, najważniejsza i tak jest praca, oraz bardzo wczesne rozpoczęcie. Jednak praca, praca, gra, praca, ciągła i ciągła praca. Inteligencja nie odgrywa aż tak dużej roli. Jeszcze na niskim poziomie różnice będzie widać, bo w grę wchodzi masa błędów i zwykła umysłowa błyskotliwość. Na dalszych etapach szachy stają się grą bardziej pamięciową. Zapamiętywaniem ustawień, schematów, dziesiątek tysięcy komputerowych linii.


To tak jak z graniem z zasłoniętymi oczami. Wydaje się bardzo trudne, a ja już względnie potrafię, o ile pozycja nie skomplikuje się za bardzo. Po prostu im wyższy poziom tym gra jest bardziej statyczna, schematyczna, a na końcu wygrywa ten który lepiej rozumie pozycję i lepiej policzy warianty. A tutaj nie trzeba być błyskotliwym. Nie licząc powiedzmy Magnusa Carlsena, bo on się temu wymyka i ma takie rozumienie tej gry, jakby ją wąchał. Tylko to jest skrajność do której nie ma co przykładać wagi. Bardziej warto równać do Caruany, bo to taki typowy pracuś.


Bardzo złożony temat, ale też bardzo rozczarowujący. Telewizje i seriale przedstawiają bardzo romantyczne wizje, ale no nie do końca tak jest Zwłaszcza w obecnych czasach, gdzie komputery odarły szachy z ostatniej dawki ryzykownych poświęceń. Teraz na wysokim poziomie muszą pamiętać dziesiątki tysięcy linii i do 30 ruchu. Wbrew pozorom to też nie jest "żmudne zapamiętywanie", bo nieraz wystarczy ją zobaczyć i utkwi. Dlatego, ze szachista żyje szachami na okrągło.


Sorry za ścianę tekstu, ale i tak się strasznie ograniczam. O szachach mogę pisać całą dobę xd

onpanopticon

@koszotorobur Dorzucę jeszcze słowem końca odpowiedź na dodatkowe pytanie. To czy zatem warto uczyć dziecka gry w szachy? Oczywiście, że tak. Zwłaszcza na wczesnym etapie, a nuż mu się spodoba. Na pewno amatorskie granie "coś" daje. Niemniej czy warto dziecko kierować, aby zostało zawodowym szachistą? Zdecydowanie nie, bo nie warto. Niemniej jeśli samo będzie chciało, to jak najbardziej Niektórzy tak pokochają, że i tak nie przegadasz.

Amhon

@onpanopticon ostatnio miałem szok dajac mojemu młodemu gitarę. Mi złapanie pewnych chwytów zajęło tygodnie. Jemu? 2 minuty. Nie potrafi tego złapać szybko i płynnie, ale sam fakt, że jego palce są tak elastyczne i silne, że to w ogóle łapie i gra czyste dźwięku jest dla mnie szokujący.

koszotorobur

@onpanopticon - doceniam ścianę tekstu - mało kto daje wyczerpujące odpowiedzi a ja lubię sobie poczytać o rzeczach o których nie mam pojęcia - dzięki

Zaloguj się aby komentować