Stajesz ubrany w najgorsze dresy, przy największej jamie przy ulicy. Ogarniasz, kiedy jest największy ruch. Czekasz na chodniku na deszcz i debila w suvie. Obowiązkowo kolega, który dawno Cię nie widział i idzie Cię przywitać z włączoną kamerą, że nakręcić spontaniczne spotkanie po latach.
Suv Cię ochlapuje, idziesz na pały za zniszczenie ubrań. A potem:
-
Może bogacz z suva wręczy Ci 500zł na ubranie, z czego koledze na flachę 50zl (albo 5x flacha z biedry) - wersja ekspresowa; może kierowca ma cofnięte prawko albo coś za uszami; pały pomijamy i cieszymi się w deszczu śpiewając deszczową piosenkę;
-
Przyjeżdżają pały i was spisują. Pały w radiowozie, bogacz w suvie, Wy mokniecie - może zanim zakończy się proceudra, kwaśny deszcz zmyje zanieczyszczenia razem z nabłonkiem, ale problem rozwiązany;
-
Suv wpada w dziurę tak, że nie może wyjechać. Obwinia Ciebie, że stałeś na chodniku właśnie wtedy, kiedy miał ominąć dziurę chodnikiem. Płacisz mu za koło, zawieszenie ubranie oddajesz na szmaty do wycierania felgi. Zapomniałeś, że jesteś robakiem oddającym wszystko oligarchom, a prawo w państwie, to prawo skuteczne i no...powiedzmy, że jest.
PS. Sorry, ale nie mogłem się oprzeć