#gitara #diy #klhcosrobi

Dziś jakoś specjalnie ciekawie nie jest. W sensie technicznym, bo jest niezwykle ciekawa anegdota
Tag, żem wymyślił, a gitary się kończą. Z takich, które mam zaplanowane to jest... eeee.. niech no policzę.. trzecia od końca. Może czwarta, ale w zasadzie każda po tej, to jest zdecydowane podniesienie poprzeczki i każda kolejna będzie taką poprzeczką jeszcze wyżej. Mam nadzieję
Wracając do tej. Kupiłem ją dawno temu, bo miała zamontowane EMG. To takie przetworniki są. Na baterię Ciężko było wtedy dostać EMG w sensownej cenie (to konkretnie są 85 i 81 czyli Zakk Wylde Set ), więc doszedłem do wniosku, że kupię tę gitarę, wyjmę przetworniki, włożę inne i ją sprzedam. 2/3 z tego zrobiłem
Jak widać na główce to jest Richwood. Trochę wyżej niż Everplay Chyba. Podejrzewam, że to jest model REG110 BK i ktoś naprawdę włożył sporo pracy, żeby zedrzeć lakier, wyszlifować i polakierować ponownie. Tym bardziej, że są miejsca, w kórych widać, że robił to ręcznie - w sensie trzymał w ręce papier ścierny i skrobał Moim zdaniem wyszło całkiem przyjemnie. Ładne to drewno. Nawet ten sęk dodaje uroku
Z gitarą tą związane są dwie rzeczy. Jedna to moje ambitne plany, których nie ujawnię w tym momencie, ale są takie i są naprawdę ambitne a druga to historia Pani Marzeny. 

Historia Pani Marzeny 
Kiedy już wymontowałem te EMG i przełożyłem je do innej gitary to nadszedł moment, kiedy trzeba było założyć do TEJ inne przetworniki. Były (i są) to te, które były pierwotnie zamontowane w gitarze, do której poszły EMG. O ile wyjęcie ich stamtąd było bardzo proste, bo przeciąłem po prostu kable z myślą "potem je zlutuję z powrotem", to założenie ich z powrotem zdecydowanie było ponad moje (zwłaszcza ówczesne) umiejętności. Mogę na jeden raz polutować ze dwa, trzy kabelki a kabelków w tych pickupach było.. Jak spojrzałem, to wydawało mi się, że setki, ale podejrzewam, że osiem Na dodatek słowo "kabelek" zdecydowanie oddaje ich istotę. Miałem wrażenie, że są grubości włosa
Zapytałem więc na miejskiej grupie na FB, czy ktoś może lutuje i mi to zlutuje i odezwała się Pani Marzena. Że zlutuje. Pojechałem więc do niej, powiedziałem, że na spokojnie niech się nie spieszy, niech polutuje jak dziecko zaśnie (bo jakieś takie małe dziecko miała, chyba takie całkiem małe). Zadzwoniła do mnie za godzinę czy dwie, że już, ja pojechałem odebrać i pytam ile jestem jej winien. A ona mi na to "10 złotych".
Tak mnie to zszokowało, że nie kłóciłem się tylko dałem jej te 10 zł, podziękowałem, pobłogosławiłem dziecko (tego nie jestem pewien, więc może nie błogosławiłem ) i poszedłem. Oczywiście już idąc do samochodu myślałem o tym, że to za mało, ale głupio mi było teraz wracać, dobijać się do drzwi i wręczać.. no ile właściwie? Podjąłem więc zwyczajową w takich sytuacjach decyzję "jak mi spadnie z nieba większa kwota, to dam jej pięć koła i bombonierkę" To mnie uspokoiło, ale bynajmniej nie zapomniałem o Pani Marzenie. Mam ją w kontaktach, a jakiś czas temu widziałem, że dołączyła do Telegrama. Tak że czekam na kasę z nieba i będę się odzywał

Wracając do meritum. Gitara jest gitarą "tanią". Jest wiele różnic między gitarami tanimi, a drogimi (i wielu różnic też nie ma ) a jedną z nich, jaką ja zauważam, to jest łatwość regulacji i efekt jakiego po tej regulacji można się spodziewać. W skrócie - regulacja gitary taniej kończy się stwierdzeniem "no ok, nawet nawet" albo "ech, niech będzie", a regulacja gitary drogiej kończy się na "jak to jest możliwe, że to się dało tak ustawić? mógłbym to poprawiać pewnie jeszcze, ale czy naprawdę potrzeba jeszcze lepiej?".

Poprzedni właściciel, widzę, włożył też trochę pracy w gryf. Zastanawiałem się nawet, czy nie wymienił progów. Nie wiem, ale na pewno je skrobał, bo sporo śladów zostało.

Ja miałem w planach tylko szlifowanie, koronowanie i polerowanie progów i wiadomo, że zmianę strun. Myślałem o tym, żeby wymienić te dwa zapadnięte markery i nawet kupiłem o Chińczyka takie fajne abalone (tak, te są jakies takie białe, pseudoperłowe, ale ja jestem wielkim fanem wikipedia.org/wiki/Kintsugi ) ale przez pomyłkę kupiłem za małe. Zobaczymy w przyszłości - mam w koszyku już dobre.

Gitara jest tania i oporowała trochę przy ustawianiu. Już samo ustawienie gryfu do szlifowania było zaskakująco.. nieproste. Potem samo szlifowanie też nie szło jak zwykle i przy koronowaniu również jakieś dziwne efekty się pojawiały. Przy szlifowaniu nic się nie wydarzyło, chociaż musiałem progi szlifować trzy razy (zwykle robię to raz). Zmieniłem jeszcze białe nakładki potencjometrów na czarne i to tyle w sumie.
Jeszcze wymieniłem siodełka na kościane. Prawdopodobnie jest kościane. Tak smakuje
Myślałem, żeby zrobić coś z elektroniką, bo te przystawki dziwnie się zachowują w tej gitarze. Nie wiem, czy można to nazwać mikrofonowaniem, ale wydają więcej dźwięków niż powinny. To pewnie kombinacja tego, że mają wysoki sygnał z tym, że gitara jest bardzo lekka i rezonuje. A może to wynika z czegoś innego? Myślałem, że zawoskowanie byłoby dobrym pomysłem (zalewa się woskiem pickupy, w sensie środek) ale bez przesady. Moje plany związane z tą gitarą nie wymagają zawoskowania przetworników
Jaki jest efekt? Poza tym, że muszę coś podłożyć pod siodełko, bo jest za niskie (jest znacznie niższe niż pierwotne) to efekt jest bliżej "ech, niech będzie" niż "no ok, nawet, nawet" Myślę, że czeka mnie w przyszłości bardziej pracochłonne zajęcie się nią.

A jeszcze wracając do tych zapadniętych markerów. Bo czytam tu opinie, że to nic takiego. No, bez jaj
1b29be37-0cc8-4837-9fda-51e2f0f1870d
7eb18e32-4041-4291-9d18-c444054ca8ed
26240f7f-d667-42b4-8568-3d7238364ca3
6380d0de-c96d-4c84-ab75-53a9fc6b1810
517262a7-d46d-4989-8c2b-7a430ea5304a
6

Komentarze (6)

@KLH2 co się robi, żeby znaleźć sobie takie fajne hobby?

@Iknifeburncat Pewnie wiele różnych dróg do tego prowadzi. Jest na przykład taka, że podejmujesz decyzję o tym, żeby się zabić, ale nie jest to bynajmniej trudna decyzja, bo i tak jest Ci wszystko jedno i życie kompletnie nie jest tym, czym było kiedyś. To już nie życie, więc po co to ciągnąć? Nic Cię już dobrego nie czeka. Więc wychodzi się od takiego nastawienia. Potem masz już wszystko przygotowane do najdrobniejszego szczegółu. Masz datę w kalendarzu, kupujesz potrzebne do pozbawienia się życia rzeczy itd. Oczywiście zrywasz kontakt ze wszystkimi, bo po co taki kontakt w tym momencie.

Potem, chociaż jest Ci wszystko obojętne i nie czujesz takiej potrzeb wynikającej z jakichś emocji - żalu czy czegoś takiego - takich rzeczy nie czujesz, ale chociaż jest Ci wszystko obojętne, to mówisz sobie "dobra, pójdę jeszcze do lekarza, żeby mieć pewność". Tak intelektualnie podchodzisz Dostajesz leki i Ci przechodzi i w tym momencie możesz robić cokolwiek I robisz cokolwiek i jedne rzeczy dają większą radość inne nie dają jej wcale, aż oglądasz na YT film o naprawianiu gitar, a skoro sam masz ich sporo i szkoda Ci kasy na lutnika, to kupujesz na aliexpress co tam trzeba i robisz pierwszą, potem drugą itd.

Ale, jak wspomniałem, są pewnie inne drogi

@KLH2 generalnie to raczej nie będę polecał korzystania z Twojego sposobu, ale rozumiem, skąd bierze się jego skuteczność. Dziękuję za szczerą odpowiedź :3

@Iknifeburncat Ja wcale nie polecam. Podaję przykład. Można też zacząć od "aż oglądasz na YT film o naprawianiu gitar"

@KLH2


*podziw*


(wiem, że tu internet, że tu można wszystko napisać)

(ale gdyby jednak)

(to podziękowane za opowiesc)

@Dzemik_Skrytozerca Dziękuję, chociaż nie uważam, żeby to było godne podziwu. Jest to historia godna uwagi. Wspominałem już o tym kiedyś, kiedy ktoś pisał o samobójstwie tutaj. Natomiast nie zamierzam zrobić z tego swojego motywu przewodniego. Nie ukrywam tego, ale nie szukam też każdej okazji, żeby o tym pisać. Tutaj się zastanowiłem nad pytaniem i taka mi wyszła odpowiedź.

Z drugiej strony do momentu, w którym jesteśmy teraz, doprowadził nas każdy z kroków, jakie zrobiliśmy w przeszłości, więc może równie dobrze mogłem zacząć od tego, jak to kiedyś nie poszedłem na lekcje czy coś w tym stylu.

Zaloguj się aby komentować