Gen. Mieczysław Gocuł, szef Sztabu Generalnego WP w latach 2013-17:
Rakieta spod Bydgoszczy:
Cofnijmy się do 16 grudnia, mamy taką sytuację: wlatuje rakieta, nie wiemy, co to za rakieta, ona jest wyłapywana przez radary, podrywane są dwa samoloty, potem ona z radarów znika. Czyli stan wiedzy w tym momencie jest taki, że leci rakieta nad terytorium Polski, ale nie wiemy, dokąd leci, i nie wiemy, z jakim ładunkiem, możemy obawiać się, że to ładunek jądrowy. I co? I ot tak ktoś machnął ręką, a niech leci? 
- To, co pani mówi, jest przerażające, bo to jest sedno sprawy. Sprawa wygląda w ten sposób, że naszą przestrzeń, przestrzeń powietrzną Rzeczypospolitej naruszył niezidentyfikowany obiekt latający obcego pochodzenia. Wiemy z charakterystyki prędkości przelotu, że jest to rakieta manewrująca dość dużej masy i znacznych rozmiarów. 
Obiekt jest śledzony, bo przecież mamy chyba 19 albo 20 posterunków radiolokacyjnych. Mamy 6 radarów dalekiego zasięgu, wybudowanych za natowskie pieniądze. My wiemy, co do przestrzeni powietrznej polskiej się przedostaje. I rakieta spada. 
Nawet w czasie, gdyby panował sielankowy pokój w Europie, należało podjąć wszelkie działania, aby wyjaśnić, co się stało. Niezwłocznie. 
Tymczasem rakieta jest wystrzelona znad kraju, który użycza swojego terytorium do działań bojowych, bo z tego, co wiemy, znad Białorusi. Dalej na południe jest otwarta wojna - nie konflikt zbrojny, jest wojna.
Rozmawiamy o zdarzeniu, w którym polską przestrzeń powietrzną narusza obiekt latający o długości około sześciu metrów, z wagą kilkuset kilogramów, z nieznanym typem głowicy bojowej, który przelatuje kilkaset kilometrów i nie wiemy, gdzie spada. I niestety niewiele obchodzi to – jak widać – odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa i obywateli.
Nie jesteśmy zainteresowani, żeby ustalić, gdzie spadł, nie jesteśmy zainteresowani, żeby ustalić, co spadło, i nie jesteśmy zainteresowani, żeby odnaleźć wszystkie szczątki, które mogłyby śledczym jednoznacznie odpowiedzieć, co się stało. Co to była za rakieta, jakiej produkcji, czy była w niej zamontowana głowica bojowa.
Przerażające, że bezpieczeństwo, o którym pan minister mówi w mediach, to tylko i wyłącznie na papierze i w przekazach medialnych się potwierdza i zgadza. Przecież gołym okiem widać, że rządzącym nie chodzi o zabezpieczenie i postawienie w stan właściwej gotowości elementów systemów obronnych państwa w czasie, kiedy jest wojna za naszą granicą. Obawiam się, że rządzącym nie chodzi o bezpieczeństwo obywateli, rządzącym chodzi o PR.
Przecież my nawet dzisiaj nie mamy pełnej świadomości, co to było. Bo rakieta jest tylko nośnikiem, istotna jest głowica. Co to była za głowica i czy była to głowica bojowa - do dzisiaj nie wiemy. I chyba nie mamy woli wyjaśnienia, co tak naprawdę się stało.
Kupiliśmy DUŻO sprzętu, czego jeszcze chcecie?
w ustawie o urzędzie ministra obrony narodowej zdecydowano, że to wojskowi będą wskazywać, jakiego uzbrojenia potrzebują, żeby wykonać zadanie postawione przez polityków. Tymczasem minister obrony narodowej wprowadza pilną potrzebę operacyjną, która jest bezprawiem. Po prostu zwykłym bezprawiem. Nie można zmieniać zapisów ustawy rozporządzeniami lub zarządzeniami czy decyzjami. To abecadło wiedzy na temat źródeł i hierarchii stanowienia prawa.
kupiliśmy sprzęt, ale to sprzęt jednorazowego użytku. Ponieważ do niego potrzeba jeszcze wielu rzeczy, by spełniał podstawowe kryteria sprzętu wojskowego z przeznaczeniem do działań bojowych na wojnę i mógł posiadać jakąkolwiek zdolność w czasie realnego zagrożenia bezpieczeństwa. Mówię tutaj o przemyśle zbrojeniowym, o utworzeniu bazy obsługowo-remontowej oraz zaplecza produkcyjnego środków bojowych i materiałowych. Takiej bazy nie tworzymy, o tej bazie nie myślimy, a przekaz MON jest taki, że zakupy amunicji będą procedowane odrębnie. No więc kupujemy zabawki. Zabawki na wielką paradę wojskową z okazji święta Wojska Polskiego w tym roku. Czołgi będą się świetnie prezentowały, abramsy zapewne wzbudzą podziw, podobnie czołgi K2, wyrzutnie HIMARS i armatohaubice K9 też. To wszystko kupujemy, ale to są zabawki.
nie budując zaplecza przemysłowo obsługowo-remontowego dla tego sprzętu, żeby można go było używać nie tylko na defilady, lecz także na czas zagrożenia bezpieczeństwa państwa i wojny. I nie mam tutaj na myśli tylko kierunkowskazów polskiej produkcji, wycieraczek czy podwozi samochodowych. Mowa jest o zabezpieczeniu cyklu życia i eksploatacji w odniesieniu do polskiego przemysłu zbrojeniowego.
Debaty na ten temat nie ma, informacji nie ma, coś się dzieje, ale parlament tego nie kontroluje. Komisja sejmowa i senacka obrony narodowej nie dostaje informacji, one są gdzieś przechowywane, utajnione i nie do zdobycia.
To nawet nie jest kurwa śmieszne.
#polska #jebacpis #polityka #wojsko
abebe04e-5349-4630-8e61-d53980034c0b
anonekzforczana

@ColonelWalterKurtz

To nawet nie jest kurwa śmieszne.


Polska armia (poza gromem) nie jest w stanie wykonać żadnego zadania poza służbą wartowniczą, a i do tego wynajmuje agencje.

Mam serio nadzieje, że na jesień Polska włączy się do wojny na ukrainie, trochę by to ourzeźwiło polski plebs Xd

w0jmar

@ColonelWalterKurtz no nie jest. To za czasow tego gieroja zwijano jednostki. To ten gnoj byl za oslabianiem wojska. Do piachu z nim.

John_polack

@w0jmar kolego ale jakie jednostki?starego pijanego z kompania? Brzmisz jak ludzie z wiosek popgrowskich którym pozamykali zakłady i tylko widza winę w balcerowiczu

ColonelWalterKurtz

Słuchaj ja się na wojsku nie znam. Ale jak widzę że w czasie wojny rakieta od ruskich leci przez pół kraju, leży przez 6 miesięcy w lesie aż znajdzie ja baba na koniu to wiem że coś się dzieje. Co? Coś kurwa złego ze służbami tego panstwa... I ten pan z wywiadu Pekinie to punktuje...

Zaloguj się aby komentować