Fuzja Orlenu i Lotosu znów jest pod lupą. Jeszcze w kwietniu powinniśmy poznać, jak wyglądała kolejne kontrola NIK dotycząca transakcji. To drugie podejście instytucji zarządzanej przez Mariana Banasia do tej sprawy, ale tym razem paliwowy gigant wpuścił do siebie urzędników NIK. Nasi informatorzy twierdzą, że kontrolerzy zajmowali się m.in. negocjacjami Orlenu z Komisją Europejską, których skutkiem była sprzedaż części Lotosu inwestorom z Arabii Saudyjskiej i Węgier.


  • Pierwsza kontrola bezpieczeństwa paliwowego oraz fuzji Orlenu i Lotosu była miażdżąca dla ówczesnego prezesa Daniela Obajtka

  • NIK nie dostał jednak wglądu do wszystkich dokumentów Orlenu, bo spółka kontrolerów wpuściła dopiero po przejęciu władzy przez koalicję Donalda Tuska

  • Według naszych ustaleń kolejne wyniki kontroli NIK dotyczące fuzji paliwowych gigantów powinny być znane jeszcze w kwietniu

  • Źródła Business Insider Polska twierdzą, że prawdopodobne są kolejne zawiadomienia do prokuratury w sprawie połączenia Orlenu i Lotosu


Krytyka połączenia kontrolowanych przez państwo paliwowych gigantów była jednym z tematów kampanii w wyborach do Sejmu. Fuzja Orlenu i Lotosu spotkała się z gigantyczną krytyką i suchej nitki nie zostawiali na niej politycy partii Donalda Tuska, którzy zawiadamiali w tej sprawie prokuraturę. Dużo zastrzeżenia dla transakcji wykazała także kontrola NIK.


Główna teza raportu przygotowanego przez NIK mówiła, że aktywa Lotosu zostały sprzedane co najmniej 5 mld zł poniżej wartości, a warunki połączenia Orlenu i Lotosu stworzyły istotne ryzyka dla bezpieczeństwa paliwowego Polski.

Kontrolerzy nie zostali jednak wpuszczeni wówczas do spółki zarządzanej przez Daniela Obajtka, więc nie mogli swojej pracy oprzeć o wszystkie dokumenty Orlenu dotyczące transakcji. Sytuacja zmieniła się dopiero po przegrany przez PiS wyborach, a drzwi do spółki otworzyły się dla urzędników NIK rok temu.


Fuzja Lotosu i Orlenu od samego początku przebiegała pod czujnym okiem Brukseli. Komisja postawiła przed Orlenem szereg warunków i zobowiązań. Aby odpowiedzialne za konkurencję organy Komisji dały zgodę dla transakcji, konieczne było znalezienie inwestorów, tzw. suitable purchasers (odpowiedni nabywcy). Urzędnicy Komisji badali także projekty umów sprzedaży, które zamierzał zawrzeć z nimi Orlen.

Ostatecznie Bruksela zgodziła się m.in. na to, że ponad 400 stacji benzynowych kupił węgierski MOL, a Saudi Aramco przejęło 30 proc. udziałów w gdańskiej rafinerii.


W pierwotnie złożonych do Komisji Europejskiej projektach umów sprzedaży wybranych aktywów Lotosu, Orlen chciał zapewnić lock-up period, czyli zapis o 3-letnim okresie zakazu sprzedaży udziałów w rafinerii zarówno przez płocki koncern, jak i Saudi Aramco. Kolejny zapis miał dotyczyć tzw. right of first offer, czyli prawa do złożenia pierwszej oferty. Orlen chciał mieć możliwość pierwszeństwa w odkupie udziałów arabskiego inwestora, gdyby ten zmierzał wyjść z rafineryjnego biznesu. Te paragrafy w umowie miały zabezpieczyć Polskę przed niekontrolowanym zbyciem aktywów Lotosu i przed tym, że trafią do inwestora np. z. Rosji.


Oba zapisy nie znalazły się jednak w ostatecznie podpisanych umowach, bo nie zgodziła się na to Komisja Europejska. Orlen, kiedy kierował nim jeszcze Daniel Obajtek, bagatelizował tę kwestię i podkreślał, że aktywa Lotosu są odpowiednio zabezpieczone przed trafieniem w niepowołane ręce.


Optymizmu ówczesnych władz spółki nie podzielał jednak minister aktywów państwowych w rządzie PiS Jacek Sasin, który zdecydował o wpisaniu Rafinerii Gdańskiej na specjalną listę podmiotów strategicznych. W uproszczeniu oznacza to, że rząd będzie mógł zablokować niepożądanego inwestora w rafinerii, jeśli Saudyjczycy będą chcieli sprzedać swoje 30 proc. udziałów. Resort aktywów w uzasadnieniu o wpisie na listę przyznał, że taki ruch był podyktowany "potencjalnym ryzykiem niekontrolowanego, dalszego zbycia udziałów" w Rafinerii Gdańskiej przez Saudi Aramco.


Więcej info:

https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/efekty-kontroli-nik-w-sprawie-fuzji-orlenu-i-lotosu-poznamy-juz-w-kwietniu-2025-r/6c4gywz


#polityka #wiadomoscipolska #orlen #newsydamwa <-- do czarnolistowania

Komentarze (6)

matips

Ale nie uznali rosyjskiej spółki Azoty za za na tyle strategicznej, by wywalić z niej Moszego Kanora, oligarchę objętego sankcjami?

pacjent44

@matips Podziel się źródłem tych twoich rewelacji.


"Kantor nie kontroluje i nigdy wcześniej nie kontrolował spółki, m.in. dlatego że nie posiada odpowiednio dużego pakietu akcji. Nie ma również prawa do powoływania zarządu, jego członków ani członków innych organów statutowych.

Grupa Azoty zapewniła ponadto, że nie ma żadnych przesłanek, aby ona sama bezpośrednio lub pośrednio została objęta jakimikolwiek sankcjami.

"Grupa Azoty S.A. przestrzega wszystkich przepisów sankcyjnych, potępia agresję Rosji oraz wszelkie działania skierowane przeciwko Ukrainie, nie posiada żadnych relacji z Rządem Federacji Rosyjskiej, w związku z czym nie ma żadnego ryzyka objęcia Spółki sankcjami" - podała spółka.

Spółka zastrzegła też, że nie ma bezpośredniego wpływu na strukturę akcjonariatu oraz decyzje inwestycyjne akcjonariuszy."

matips

@pacjent44 Pozowlili mu zostac udziałowcem.

pacjent44

@matips a to już nie jest właścicielem Azotów? hmm. Wiesz, że jego aktywa są zablokowane w Polsce?

matips

@pacjent44 Zablokowano mu aktywa, ale nie pozbawiono go udziałów w Azoty.

pacjent44

@matips tak, ja to wiem. Pisałeś jednak coś sprzecznego z naszą wiedzą. Czemu - tego nie wiem.

Zaloguj się aby komentować