Enclave Amouage #43 na #barcolwoncha
Dziś Omańska firma dostanie minusa. Nie żeby ich to obchodziło, czy coś xD
O Enclave słyszałem, że jest to bardzo przystępny Amłaż, krok w stronę szerszej publiki, i nowofalowe modne spojrzenie na sztukę perfumiarską. Czy to dobrze? No właśnie wydaje mi się, że nie do końca xD
Mogę gadać głupoty, bo jestem totalnym nowicjuszem w zakonie sztuki olfaktorycznej, ale byłem przekonany że ich mocą jest naturalność, zgodność z tradycją, i odważne kompozycje. Tutaj mamy przeciwieństwo: syntetyczną mięte, ambroksan, i aurę nadającą się do noszenia przez studenciaka na clubbingu. Zamiast wojować o plakietkę królewskiego zapachu, bije się z Sauvagiem o niechlubny tytuł perfum dla kogoś, kto nie ma pojęcia czym pachnieć, ale chce jakoś zamaskować pot.
Taka pozycja w menu pewnie też jest potrzebna, więc ogólnie nie miałbym im tego za złe, gdyby nie była to część bardzo złej (moim zdaniem) strategii firmy. Wycofywanie najpiękniejszych zapachów, dziwne kombinowanie z attarami, czy w końcu te chemiczne potworki. Trochę szkoda, bo nazwę tej firmy w materiałach archiwalnych, starych wpisach na wipoku, czy dawnych postach z perfumoforum wymienia się zawsze jako niemal wzór do naśladowania.
Ale dość już tego wywodu światopoglądowego, zajmijmy się samym zapachem.
Otwarcie Enclave jest raczej gryzące. Przywodzi na myśl nakładanie LP Black Sea bez dygestorium, na szczęście nie dusi tak zbyt długo. Nadal jest gryzący, ale bliskoskórnie. Po delikatnym przewietrzeniu się, czuć mocno tytoniową miętę. Kiedyś użyłem określenia “Aromat kojarzył się z petami z tych takich szlugów z miętową kulką, co je kupowali gimnazjaliści na sztuki dopóki unia nie zakazała” wobec innego bliskowchodniego tworu, i tutaj to określenie jest też na miejscu. Co ciekawe, zapach nie ma w piramidzie nut tytoniu.
I w sumie tyle. Gryząca, syntetyczna, tytoniowa mięta pojawia się, chwilę projektuje, potem siedzi bliskoskórnie kilka godzinek, i w końcu zanika. Nic więcej się tu nie dzieje. Gdzieś na granicy placebo przemyka wspomnienie róży, i nieco kardamonu. Na mojej skórze paramtery średniawe.
Ogólnie, szkoda.
Ale hej, nie przejmujcie się moim narzekaniem! Opinie na fragrantice są wręcz powalające. “Tak musi pachnieć mój przyszły mąż!”, “Nie da się opisać piękna tego tworu, dosłownie przestaje się stresować gdy go czuję”, “Jest na prawdę tak pięknie, że trudno oderwać mi nos od nadgarstka.”. Generalnie zbiera sporo podejrzanie przesadzonych zachwytów. Może to tylko ja i mój dziwny gust po raz kolejny ¯\_( ͡° ͜ʖ ͡°)_/¯
Zdjęcie ze sklepu elnino-parfum.pl, stąd konkretnie: AMOUAGE ENCLAVE
#barcolwoncha #perfumy #recenzjeperfum
