emocja to nie ból
Co by było gdyby ktoś wraz z pierwszym prototypowym monitorem wpisał do niego mały program modulujący barwy, a program ten przechodził na kolejne generacje zostając z nami do dnia dzisiejszego zmieniając odbiór wszystkiego co się na nim pojawia?
Po tym czasie stał się on czymś oczywistym, czymś o czym nikt nikomu nie powiedział.
Siła która przychodzi wraz z bodźcem,
lub która jest reakcją na inną siłę wewnątrz lub na zewnątrz.
Nie przychodzi wraz z bólem. (oczywiście raczej)
Nie mówię że nic nie boli, albo że ból w ogóle jest fałszywy, nie chcę zaklinać rzeczywistości.
Piję do faktu iż większość naszego rozumienia emocji, stanów samopoczucia, odczuwania bodźców (śpiewu ptaków, przejazdu aut, kolorów itd) jest zanieczyszczona błędem poznawczym iż większość z tego musi jakoś boleć, musi być ciężkie i stosunkowo okrutną ręką kształtować nasze ja swoim istnieniem.
A to nie tak
Niechęć, opór do zmian którą niesie bodziec powoduje iż walka która następuje wywołuje meta mierzenie sobie przyrodzenia i przepychanie się na zasadzie "kto silniejszy", przy tym wyjaławiając całą okolicę naszych ciał energetycznych (psychiki, na niższych/głębszych warstwach).
Nieoczyszczona niechęć do wszelkiego stworzenia idąca od małego niczym latorośl wojny i krwawego bożka wcina się udając słuszne i zbawienne narzędzie oporu - zachowania siebie, w każdy akt kontaktu z obcym, ze zmianą.
Wywołując ból psychiczny, który odbija się: na ciele (zmęczenie, choroby skóry, stawów, słabość mięśni, niewydolne narządy) w psychice jako zwyczajna niechęć, brak siły, prokrastynacja, anhedonia; emocjonalny jako boląca gęsta pustka lub duchowy, jako byt siedzący na nas, jako ktoś kto sie pod nas podszywa próbując nas kontrolować.
A ten ból, ten typ "ja", już nie jest nam potrzebny
A na pewno, nie w takiej wersji
#glosotchlani #filozofia #filozofiadlajanuszy #psychologia #tworczoscwlasna #stoicyzm