
Odkrycia naukowe często biorą się z czystej ciekawości poznawczej oraz uporu badaczy. Dlatego opowieść o orellaninie trzeba zacząć od niemal zapomnianej już postaci dr. Stanisława Grzymały (1907–1966). To właśnie on, pracując w wielkopolskim sanepidzie, zainteresował się występującymi w latach 50. XX w. przypadkami ciężkich masowych zatruć w powiatach konińskim i aleksandrowskim, spowodowanych przez grzyby. Detektywistyczna praca Grzymały zasługuje na szczególne wyróżnienie, ponieważ w tym przypadku niełatwe było stwierdzenie przyczyny zachorowań. Objawy były co prawda dość typowe dla zwykłego zatrucia pokarmowego – lekki rozstrój żołądka, wymioty, zaparcia oraz silne pragnienie. W następnym etapie dochodziły do tego częste utraty przytomności oraz ciężkie uszkodzenia nerek. Lekarz tylko w jednym roku (1952) skatalogował aż 102 przypadki, z czego 11 zakończyło się śmiercią (nazwano to później „epidemią konińską”). Grzymała wykazał się doskonałą intuicją, ponieważ ta seria zatruć nie była łatwa do rozpoznania. Ale zacznijmy od początku. [...]
Ale badacz nie zatrzymał się na tym etapie. Udało mu się w 1958 roku, po kilku latach badań stricte chemicznych, wyizolować związek odpowiedzialny za zatrucia. Okazał się nim alkaloid – orellanina (nazwę nadał właśnie Grzymała, posiłkując się nazwą łacińską). Grzymała zajął się dokładnymi badaniami wyizolowanego związku. Szybko jednoznacznie wykazał jego nefrotoksyczność – zarówno ostrą, jak i przewlekłą. [...]
#nauka #toksykologia #grzyby #toksyny #zatruciapokarmowe