Artykuł wywołał we mnie sprzeczne uczucia. Po pierwsze, jest napisany z takim założeniem, żeby wzbudzać określone emocje. Nie jest więc obiektywny. Np. nie pada wprost stwierdzenie, że dzieci były bite, żeby się wypłakały i rodzice mogli pójść na rekolekcje, ale jest to zasugerowane między wierszami. Jest to manipulacja czytelnikiem i w moim odczuciu odbiera wiarygodność całemu tekstowi. Nie lubię być manipulowany, taka już moja natura, może ktoś inny lubi. Co do pozostałych wypowiedzi, to czuję tylko niesmak i niechęć. Żeby rodzice kilka lat jeździli na rekolekcje, widzieli jak źle traktuje się ich oraz ich dziecko i tolerowali takie traktowanie, to źle świadczy przede wszystkim o nich samych. Po drugie, wypowiedzi dorosłych ludzi, którzy widzą, że wokół nich dzieje się coś, czego nie akceptują - np. inni "szukają na nich haków", ktoś oblewa ich dziecko wiadrem wody, czy zakazuje wyjścia do kina. Dorośli. Ludzie. Ja wiem, że sekty piorą mózg i działają właśnie w ten sposób, ale mam nieodparte wrażenie, że uczestniczyli w tym praniu poniekąd na własne życzenie.