Dzisiaj na wizycie u psycholożki i po pokazaniu jej notatek na temat moich myśli, stwierdziła, że na pewno nie jestem w ogóle przyjacielem wobec siebie ( ͡° ʖ̯ ͡°)
Cieszę się, że w końcu jest szansa na poprawę, ale boję się, że w pewnym momencie odwidzi mi się to wszystko
metsys_lodreip

@Myamsar Terapia to nie jest łatwy i przyjemny proces. Czasem, kiedy człowiek zaczyna dowiadywać się o sobie pewnych, nieprzyjemnych czy niewygodnych rzeczy, budzi się w nim złość albo chęć ucieczki czy też wyparcia tego faktu ze świadomości. Ważne, żeby się temu nie poddać. Kolejną istotną kwestią jest nić porozumienia z terapeutą. Jeżeli w pewnym momencie poczujesz, że nie ma między Tobą a terapeutą pewnego rodzaju "mięty" i że nie jesteś w stanie tej osobie powiedzieć wszystkiego to nie odpuszczaj tylko szukaj innego terapeuty. Uszy do góry trzymam kciuka, pozdro!

wstreczyciel

@Myamsar @metsys_lodreip


Ja akurat nigdy nie poszedłem do terapeuty a i tak udało mi się wyjść. Dużo myślałem o depresji ale - uwaga - dopiero jak z niej wyszedłem. Jedynym zadaniem jakim zaprzątałem swój umysł w depresji było to, które myśli i przekonania są elementem choroby czyli które nie są obiektywną prawdą i z którymi trzeba walczyć i które nazywać chorobą. Gdybym poszedł do terapeuty i dostał zadanie spisywania swoich myśli to na pewno bym się buntował. A bez terapeuty mogłem być szczery wobec samego siebie i nie czułem niczyjej presji.


Teraz mam taką głupią teorię, że jak się szuka pomocy u psychologa to się potem samemu nic nie robi tylko liczy na pracę wykonaną przez terapeutę. A depresja to choroba ludzi inteligentnych i wrażliwych czyli takich, którzy mają już w sobie wszystkie narzędzia potrzebne do pokonania choroby.

Myamsar

@metsys_lodreip @wstreczyciel

Na terapię udałem się właśnie z powodu niemożności "ogarnięcia się". Przed pójściem rzeczywiście podejmowałem próby pracy nad sobą, wyrobienia dobrych nawyków, na przykład ćwiczeń czy większej próby kontaktu z ludźmi. Long story short, nie udawało mi się, bo odwidywało mi się i wpadałem w jeszcze większe bagno.

Terapię traktuję (a przynajmniej tak mówię) jako drogowskaz. Wiem, że psycholożka nie wykona za mnie właściwej pracy, a pokaże złe schematy myślenia, które powodują, na przykład, okropnie zaniżoną samoocenę. Będziemy obierać nurt CBT i jestem ciekaw jak to wszystko będzie wyglądać dalej.

wstreczyciel

@Myamsar Może to "przemotywowanie", może za bardzo chcesz? Ja nie chciałem.


Nie poszedłem po pomoc, bo uznałem, że skoro wiele lat przeżyłem z depresją, to co to za problem żyć dalej ale ze świadomością co mi dolega. Nie czytałem jak to się leczy, bo nie planowałem leczenia, nie marzyłem o pokonaniu choroby. Moją jedyną "pracą" było zastanawianie się, czy moje myśli i zachowania to punktowane odpowiedzi w teście. Nazywanie postaw i myśli jako objaw choroby bardzo pomogło. Komfort życia poprawił mi się już po 3-4 miesiącach a ja tylko identyfikowałem objawy choroby i one stopniowo przestały się pojawiać.


Z depresji wyszedłem po 8 miesiącach od zrobienia testu.

wstreczyciel

@Myamsar Po 4 miesiącach od pokonania depresji zaczęła się wojna na Ukrainie. Śledziłem ją całymi dniami. Po miesiącu uznałem że depresja wróciła, bo tak byłem przytłoczony złymi wiadomościami i tak fatalny miałem nastrój.


Moja rada brzmi: nie śledź tego, co się dookoła dzieje. Znajdź swój mały azyl. Odetnij się od złych wiadomości, odetnij się od mediów, które wprawiają Cię w przygnębienie. Muszą być jakieś rzeczy, które nadal dają Ci radość. Na nich się skupiaj, je celebruj, nimi żyj i o nich rozmyślaj.


To bardzo pomaga. Mi pomogło. Może dlatego już nie zaglądam, co tam na głównej wykopu, bo tam nie było nic pozytywnego, nic co by poprawiało mi nastrój.

metsys_lodreip

@wstreczyciel Cieszę się, że udało Ci się własnoręcznie wygrzebać z dołka. W tym, co piszesz, jest moim zdaniem sporo prawdy, ale też pod niektórymi kwestiami bym się nie podpisał. Depresja to zdecydowanie choroba ludzi inteligentnych, ale niekiedy też i mocno "poobijanych" przez życie. Bywa, że te siniaki sięgają tak głęboko, że albo zupełnie wyparliśmy ich przyczynę, albo rozmyliśmy ją poprzez nieświadome stosowanie różnorakich mechanizmów obronnych. Samemu często nie sposób dociec źródła pewnych kwestii, a wprawny terapeuta, będzie w stanie pomóc nam przedostać się przez te ileś warstw wszystkiego, co nam nie służy. Często też depresja sama w sobie nie jest "dolegliwością" a jedynie symptomem czegoś większego. Ja mam za sobą w sumie piętnaście lat nieudanej walki z depresją, aż w końcu okazało się, że to był jeden z objawów nieleczonego ADHD.

metsys_lodreip

@Myamsar Dobry terapeuta nie pokaże Ci, co jest źródłem Twoich problemów, a sprawi, że sam zaczniesz to dostrzegać. Dlatego ważne jest, aby podczas sesji czuć się swobodnie i nie być skrępowanym. Są rzeczy, o których nie mówimy nikomu albo niemal nikomu. Pewne wydarzenia, które nie powinny mieć miejsca, czy też coś, co zrobiliśmy co wywleczone na światło dzienne mogłoby nas ośmieszyć, albo też kwestie wzajemnych relacji rodzinnych... Mnie rok zajęło, aż dopuściłem do świadomości myśl, że moja Matka to strasznie toksyczna osoba i że byłem od niej na kilka sposobów zależny. Co do nurtu poznawczo-behawioralnego to sam rozglądam się za odpowiednim terapeutą. Muszę na kilka swoich zachowań "założyć protezy". Trzymam kciuki za Ciebie, nie poddawaj się

wstreczyciel

@metsys_lodreip Nie jestem terapeutą a się mądrze ¯\_(ツ)_/¯ ale tak jak napisałem, ja o depresji zacząłem dużo myśleć dopiero po jej pokonaniu.


Nie myśl o tym i nie bój się, że coś wyparłeś z pamięci. To ciągle jest w Twojej podświadomości i kiedy będzie potrzebne samo do Ciebie wróci. Do mnie wróciło.


Z mojej perspektywy powinieneś skupić się na trzech rzeczach, które mają istotny wpływ na Twoje samopoczucie:

  • identyfikowaniu tego co jest elementem choroby i nazywaniu tego objawem a nie obiektywną prawdą czyli zostań detektywem

  • zajęciu się tym, co daje Ci radość czyli zostań hedonistą

  • odcięciu się od przygnębiających i dołujących wiadomości czyli zostań ignorantem


ADHD może być zupełnie nieistotne dla całej sprawy. Ja na przykład miałem przypuszczenia, że mam depresję z powodu jednego rodzica a na koniec odkryłem, że do wszystkiego przyczynił się ten drugi rodzic. Dociekanie przyczyn zostaw sobie na wielki finał.

metsys_lodreip

@wstreczyciel Dzięki, ale ja już etapy dociekania przyczyn i zdawania sobie z nich sprawy dawno mam za sobą. To, co pisałem to jedynie moja opinia na ten temat. Ale dzięki raz jeszcze za dobre chęci

wstreczyciel

@metsys_lodreip Racja. Jednocześnie pracuję, oglądam mecz i jeszcze piszę tutaj. Moje porady są skierowane do osoby, która ciągle walczy czyli do @Myamsar

wstreczyciel

@metsys_lodreip A teraz napiszę coś do Ciebie. Wspomniałeś o tym, że depresja może być objawem nieleczonego ADHD. Ja przez lata miałem zmienność nastrojów, czyli rano uważałem coś za świetny pomysł wart realizacji a po południu uważałem, że to głupi pomysł i nie ma sensu tego robić. Wyszedłem z depresji i ku memu zdziwieniu zmienność pozostała. To jest jeden z objawów przedcukrzycowych. Zacząłem się lepiej i racjonalniej odżywiać i ten objaw zniknął.


Edyta: jeszcze przeczytałem co napisał @Myamsar o porzucaniu planów i przyszło mi do głowy, że może zmień dietę na jakiś czas (ogranicz cukry) i wtedy zobacz, czy jesteś w stanie przy czymś wytrwać, bo może masz to samo co ja czyli zagrożenie cukrzycą.

metsys_lodreip

@wstreczyciel Czekaj, bo się pogubiłem. Cała Odpowiedź jest adresowana do mnie, czy tylko pierwsza część?

wstreczyciel

@metsys_lodreip Druga część jest tylko do @Myamsar natomiast - po zastanowieniu - pierwsza to już teraz jest skierowana do Was obu (dla Ciebie jako ciekawostka a dla @Myamsar jako możliwa poszlaka do sprawdzenia)

metsys_lodreip

@wstreczyciel Zmienność nastrojów czy decyzji raczej nie jest znanym mi objawem ADHD, ale pomimo tego, że od momentu diagnozy i załapania hiperfiksacji na punkcie tej jednostki chorobowej, w dalszym ciągu nie jestem specjalistą, to faktycznie być może w świetle nowej klasyfikacji taki objaw jest wpisany na listę. Po raz kolejny dzięki serdeczne za chęć pomocy pod moim adresem, ale tak jak napisałem wyżej, ja już jestem wzdłużnie i poprzecznie zdiagnozowany. Jestem pod ciągłą opieką specjalisty i tu już u mnie niczego nie wynajdziemy. Inaczej kwestia się ma co do zakładania protez na pewne moje zachowania, które są niejako wdrukowane we mnie, ale to już jest do przerobienia w ramach terapii poznawczo-behawioralnej

wstreczyciel

@metsys_lodreip Ja nie wiedziałem, że ADHD i depresja mogą być powiązane a Ty nie wiedziałeś że zmienność nastrojów i zbliżanie się do cukrzycy typu 2 też ma związki. Zresztą ta zmienność nastrojów związana ze złym odżywianiem i brakiem ruchu też ma w gruncie rzeczy jakiś związek z depresją, bo powoduje obniżenie samooceny, co na pewno nie pomaga choremu na depresję.

metsys_lodreip

@wstreczyciel Niewłaściwie leczona lub nieleczona depresja w przypadku ADHD spowodowana jest dużymi niedoborami noradrenaliny i dopaminy, które to wynikają, w dużym uproszczeniu, z nieprawidłowej budowy mózgu. Nie starając się wchodzić w szczegóły, u osób chorych na ADHD kora przedczołowa jest mniejsza niż w przypadku osób neurotypowych, móżdżek jest z kolei większy. O tym, jakie ma to implikacje w życiu codziennym człowieka, można by pisać naprawdę dużo. Jako ciekawostkę dodam, że w świetle obecnych badań (choć zdania są jak zwykle podzielone), ADHD jest chorobą genetyczną, dziedziczoną po rodzicach lub dziadkach.

Myamsar

@metsys_lodreip O, wielkie dzięki za ten fragment o dostrzeganiu źródeł problemów samemu. Zastanawiałem się właśnie czemu psycholożka skupia się jedynie na niektórych rzeczach, a nie na wszystkim co mówię, tj. brak motywacji, niekonsekwencja w działaniu oraz jak mam postępować w niektórych sytuacjach oraz co dalej (poza rozwijaniem tej świadomości) mam robić. Spodziewałem się właśnie, że "pomoże" mi w wyborze co robić dalej, np. czy/kiedy/jak wrócić do paczki znajomych po zerwaniu wszelkich kontaktów ot tak na ponad pół roku. Mówię, nie mogę się doczekać kolejnych wizyt, bo od kolejnej chyba na poważnie zacznię się uczyć(?) podstaw CBT. Szkoda jedynie, że są one co 2 tygodnie, ale może tak jest ok, no i za darmo


Jeszcze raz, wielkie Ci dzięki za odpowiedzi

metsys_lodreip

@Myamsar Luzik, miło mi, że coś tam z tej dyskusji, którą sobie z @wstreczyciel pod Twoim postem urządziliśmy, wyciągnąłeś i byłeś w stanie przytulić do siebie W kwestii częstotliwości sesji to z doświadczenia wiem, że co dwa tygodnie to minimum, aby terapia przynosiła efekty. Choć kiedy spotykałem się co tydzień, to czasami brakowało mi jakichś przemyśleń czy wniosków, którymi mógłbym się z terapeutką podzielić, co niekiedy zmuszało do tego, aby trochę bardziej wypruć z siebie flaki i dolać do "dyskusji" trochę nowych kwestii. Ergo ciężko mi wskazać, jaka jest moim zdaniem optymalna częstotliwość sesji. Jestem pewien jednak, że co za free to za free Fajnie, że załapałeś lot na studiowanie podstaw CBT, ale jeżeli mogę, to coś zasugeruję. Zastanów się może czy zgłębianie tajników jednego ze stylów prowadzenia psychoterapii cokolwiek Ci przyniesie. Może lepiej energię, którą byś poświęcił w tym celu, warto by było poświęcić na celebrowanie codzienności ze zdwojoną uwagą? Myślę, że już niebawem zaczniesz zauważać w swoim życiu pewne kwestie, które są taką drapiącą metką na ubraniach. Może warto by było poświęcić energię na przyjrzenie się im? Ale to tylko moje gdybanie Jakby się tam coś u Ciebie działo i chciałbyś o czymś pogadać i przyszłoby Ci do głowy, że może byłbym odpowiednią osobą to zapraszam A tymczasem wszystkiego dobrego i wysokich lotów

wstreczyciel

@Myamsar


Może lepiej energię, którą byś poświęcił w tym celu, warto by było poświęcić na celebrowanie codzienności ze zdwojoną uwagą?


Dokładnie to. Posłuchaj kolegów, którzy przez to przeszli. Nie czytaj nic na temat depresji. Zajmij się sobą i tym co sprawi Ci przyjemność, satysfakcję. Szukaj radości, nawet tych najgłupszych. To przynosi efekty. Zagłębianie się w sposoby leczenia takich efektów nie przynosi.

wstreczyciel

@metsys_lodreip


W tym, co piszesz, jest moim zdaniem sporo prawdy, ale też pod niektórymi kwestiami bym się nie podpisał.


Intryguje mnie jaka jest różnica w postrzeganiu depresji przez osobę, która pokonała ją sama (ja), od osoby, która korzystała z czyjejś pomocy (Ty). Pod którą z moich myśli nie jesteś w stanie się podpisać i z jakiego powodu? Przez pierwsze 11 miesięcy po wyleczeniu uważałem, że skoro ja sobie poradziłem, to każdy może sam wyjść z depresji a potem ktoś mnie uświadomił, że przypadki podobne do mojego są bardzo rzadkie. Ale prawda jest taka, że ja nigdy nie interesowałem się "naukowymi" zagadnieniami tej choroby. Ja po prostu zrobiłem test, potem żyłem ze świadomością co mi dolega, później wyszedłem i dopiero wówczas zacząłem myśleć nad istotą tej choroby i to może być powód, dlaczego różnimy się co do przemyśleń i wniosków. Zastanawiam się, czy mogło być tak, że Ty mogłeś wyciągać wnioski w trakcie choroby a ja dopiero po jej ustąpieniu? Co Twoim zdaniem jest błędem w moim rozumowaniu i doradzaniu?

Zaloguj się aby komentować