Dzisiaj będą dwa wpisy - jeden atramentownik później i dwa wkurwy już teraz.
W przeciwieństwie do pierwszej zamówionej przeze mnie paczki 12 sharków która zawierała samo czyste złoto, ostatnie zamówienie zawierało wyłącznie mech. W znaczeniu że praktycznie wszystkie były meeeh. Stalówki były niedopracowane i drapiące.
Tak więc, jako że nie o to chodzi, żeby rozdać ludziom pióra, które ich zniechęcą do pisania piórem, ostatnie 3 albo 4 dni spędziłem na szlifowaniu i polerowaniu stalówek. Za każdym podniesionym piórem przypominały mi się słowa mojego ojca: Zaraz wy⁎⁎⁎⁎dolę to gówno przez ono.
Niemniej, po prawie tygodniu batalii, stalówki zostały doprowadzone do stanu, zdaje mi się, komfortowej używalności, niezależenie od tego, czy ktoś trzyma pióro wysoko, czy nisko. Całość oczywiście potem musiałem wyczyścić i poskręcać w pizdu. Z 27 piór (3 dostałem gratis) pozostały 24 sztuki, w tym 10 Swanów i 14 Sharków. + 3 inne obudowy kolorowe, bo są wymienne między modelami. Tak oto zakończył się mój wkurw numer 1.
Wkurw numer dwa nastąpił, kiedy wyjmowałem z zeszlifowanych piór najtańsze tanie chińskie konwertery na rynku (nie te które były dołączone, nie wiem w sumie czemu) i się K⁎⁎WA GÓWNA ROZPADŁY NA DWIE CZĘŚCI. Praktycznie każdy pierdolony jeden, tłoczek mi k⁎⁎wa w ręku zostawał, musiałem resztę kombinerkami wyciągać.
I w tym wypadku faktycznie wy⁎⁎⁎⁎dolę to gówno przez okno, bo CO TO K⁎⁎WA JEST.
TYLE ODE MNIE!
#piorawieczne
#manacieopowiesci



