Dziś podczas powrotu z pracy zajechałem po obiad do lokalnego Wietnamczyka.
Zapakowałem torbę do auta i ruszyłem do domu.
Droga szeroka, po 2 pasy w każdą stronę, bardzo mały ruch.
Z przeciwka, jakieś 300 m przede mną ktoś idzie środkiem drogi.
Pierwsza myśl, że to pieszy, który nie korzysta z przejścia, tylko czemu idzie wzdłuż, a nie w poprzek ulicy?
Po kilku sekundach zorientowałem się, że to jakiś mocno nawalony lub naćpany pieszy.
Cały brudny, bez butów, z daleka panicznie macha, tak jakby chciał, żebym go podwiózł.
Zaryglowałem zamki, zwolniłem trochę, ale patrząc na szalony wzrok i ogólny stan typa, nie miałem zamiaru się zatrzymywać.
Jechałem dość wolno, a gość w ostatniej chwili rzucił się w stronę samochodu. Udało mi się go ominąć, ale urwał dodatkowe lusterko (samochód to L-ka) i zaczął biec przed siebie.
Zatrzymałem się jakieś 100 m dalej, z tyłu widziałem już nadciągający radiowóz na sygnale.
Jak wróciłem do miejsca, gdzie leżało lusterko, to gościu już siedział w radiowozie.
Słyszałem, jak policja wypytuje go czy coś ćpał i ile wypił dziś.
Chwilę z nimi pogadałem, opisałem sytuację.
Dopytywali, czy chcę zgłosić uszkodzenie lusterka, ale odpuściłem, bo to miało potrwać, a jego wartość to ~30 zł.
W międzyczasie zrobiłem inspekcję auta, czy czegoś innego mi nie uszkodził, się wszystko było ok, wiec pojechałem do domu.
I tak się powoli żyje na tej wsi.
#patologiazmiasta #narkotyki