Dziś nie był mój udany dzień.
Widząc na hejto tyle pysznych pączków stwierdziłam, że co mi tam, pojadę rano przed pracą i postoje w tej kolejce żeby kupić najlepsze pączki w mieście albo z top 3.
50 minut tyle stałam od 6:30 rano. Szczęśliwa dotarcia do końca kolejki kupuje 8 pączków po dwa z każdego rodzaju (połowa dla męża żeby nie było). Idę z kartonem pełnym pysznych kalorii do samochodu ciesząc się jak dziecko i co?
Otwierając samochód pudełko wypadło mi z rąk prosto na szybę samochodu!? (chciałam je ładnie położyć na siedzeniu pasażera) kląc w myślach i nie wierząc co właśnie odwaliłam próbuje ratować sytuację. Jakaś wspaniała pani przechodząc obok widząc moją niedole pomaga mi jak może. I tak z 8 sztuk 3 wylądowały na chodniku, w tym jeden pod samochodem bo przecież tak dobrze się turlają... Czwarty z lukrem albo polewą czekoladową praktycznie przykleił się do drzwi samochodu. Noo cyrk na kółkach.
Niestety jednego spod samochodu nie udało się wyciągnąć, ale i tak nie było po co bo spadł w niezbyt zachęcające do wyciągnięcia miejsce.
Ostatecznie oczywiście wszystkie 7 zostało zjedzone, tylko te ze zwiedzania chodnika zjadłam ja
Podsumowując, były genialne! warto było stać w tej kolejce, nawet z przygodą pod koniec.
#gownowpis #tlustyczwartek #jedzenie

