Dzień dobry się z Państwem,
Kolega @Rozpierpapierduchacz spodziewał się pewnie w tym miejscu recenzji pióra Waterman Serenite, którym podniecaliśmy się wspólnie na #hejtopiwogrudziadz - otóż jeszcze nie tym razem. Tym razem będzie co prawda o piórach markowych, ale znowu takich z najniższej półki. No takiej drugiej od dołu, jeśli takie Jinhao na przykład uznamy za markę.
Jakiś czas temu dzieliłem się z Państwem informacją, że można na Zalando nabyć pióra Lamy w całkiem sensownych cenach. Wybór był niewielki, bo sprowadzał się w zasadzie do tego czy chcemy model Safari czy Safari. No - kolor można było sobie jeszcze wybrać. I rozmiar stalówki.
Tanie markowe pióra są dobre. Są dobre, ponieważ są markowe i są tanie. No więc, żeby nie przepuścić takiej okazji zwłaszcza, że jeszcze nie miałem żadnego pióra Lamy postanowiłem sobie takie jedno zamówić. Jak pomyślałem, tak też zrobiłem. No i mam teraz trzy takie pióra:
-
czerwone ze stalówką F, bo lubię kolor czerwony
-
rzułte ze stalówką EF, nie muszę chyba nawet wyjaśniać, a do tego pasuje mi do notesu
-
i jedno w kolorze lila, ze stalówką F, to dla żony, wiadomo
Tak naprawdę to okazało się, że jak się dobrze pogrzebało pomiędzy tymi wszystkimi modelami Safari, to można było znaleźć też kilka innych modeli. I tak pióro lila nie jest modelem Safari, jest natomiast modelem Al-Star. Co więcej jest modelem “Lilac Special Edition 2023”. Brzmi dumnie.
Chociaż każde z piór przyszło z jednym wkładem w komplecie, to ja od razu zamówiłem sobie do nich konwertery. Do czerwonego nawet taki w pasującym kolorze czerwonym. Czad!
No dobrze, to może teraz kilka słów o samych piórach: Chryste jaki ten plastik w Safari jest badziewny. A przynajmniej takie sprawia wrażenie na pierwszy rzut oka. Na drugi rzut oka też. Na trzeci rzut połączony z dotykiem okazuje się jednak , że nie jest tak źle, bo pomimo badziewnego wyglądu jest całkiem miły w dotyku, a przez swoją chropowatą fakturę a) trzyma się go bardzo pewnie, b) może nie będzie się tak rysować. Skuwka jest na zatrzask, co w tej półce cenowej nie jest niczym dziwnym. Przy czym jakoś mało pewnie “klika” i dość łatwo się zdejmuje, przez co obawiam się, że wrzucone luzem do plecaka czy torebki może się samoczynnie otwierać.
Każde pióro ma w korpusie okienko (nie wiem czy to ma jakąś fachową nazwę, nie chce mi się teraz szukać a i tak pewnie @Rozpierpapierduchacz zaraz mi powie) przez które widać poziom pozostałego atramentu w naboju bądź w konwerterze. Obawiałem się troszkę tego trójkątnego profilu sekcji, ale okazuje się, że nie było czego, bo zupełnie to w niczym nie przeszkadza i piórem pisze się zadziwiająco wygodnie.
Pióra są niesamowicie lekkie. Nie lubię takich. Na szczęście po wsadzeniu konwertera z atramentem i nałożeniu skuwki na końcówkę korpusu w końcu można poczuć je w dłoni.
Tak jak napisałem powyżej pióra mają stalówki F i EF. Feedback bardzo przyjemny, gładki, nie drapie tak jak Kaweco, które dopiero po jakimś czasie wygładziło się i ułożyło do mojej ręki. Tyle tylko, że nie bardzo widzę różnicę w grubości linii. Co więcej śmiem twierdzić, że stalówka EF daje feedback dużo przyjemniejszy i momentami zostawia grubszą linię. Konstrukcja stalówki jest mocno “geometryczna” i nie jest w żaden sposób zdobiona. Poza nazwą Lamy i oznaczeniem grubości oczywiście.
Chociaż wszystko powyższe dotyczyło modelu Safari, to Al-Star jest w zasadzie tym samym modelem wykonanym z odrobinę lepszych materiałów. Zasadnicze różnice to korpus i skuwka, które są wykonane z gładkiego plastiku a lakier ma lekki połysk. Sekcja również jest gładka i jest przezroczysta. Stalówka i spływak są chyba dokładnie te same. Generalnie w ręku pióro sprawia wrażenie dużo porządniejszego, co czuć chociażby w wadze i kliknięciu zakładanej skuwki, która w tym modelu siedzi zdecydowanie pewniej i do jej zdjęcia potrzeba odrobinę więcej siły.
I to chyba tyle. Zupełnie nie przychodzi mi do głowy nic więcej co mógłbym napisać o piórze za 50pln.
Gdyby to był Parker Vector - to co innego…
#piorawieczne





