Dzień dobry Państwu! Prowadzący edycję zadał nie dość że tekst bardzo ładny (no bo pana Tuwima), to jeszcze na dodatek łatwy i przyjemny do układania wytworów di risposta. W związku z tym mnie pisze się niemal samo (i to dość sporo), do czego (pisania) również i Państwa zachęcam.
No a wytwór poniższy inspirowany jest trochę historią doktora Frankensteina, która jednak nie bardzo pamiętam jak się skończyła, choć, na podstawie własnych doświadczeń z literaturą zakładam, że skończyła się nie za dobrze. Przynajmniej dla rzeczonego doktora:
***
Doktor Frankenstein-Dolittle
W zasadzie to był to zwykły konował,
taki tam lekarz – z trzeciego rzędu;
a nikt nie wiedział, że nocą klonował
kundle bezdomne. Z ichże psich swędów.
Do najpodlejszych dzielnic zajeżdżał,
co domem były tychże psów sforze,
i się przyglądał tym psom zza węgła
i plan układał – plan, że mój Boże!
Motyw to choćby z filmów nam znany,
że ład natury ma swoje racje
i lekarz-geniusz na śmierć skazany
stanowić będzie dla psów kolację:
gdy sukces odniósł już naukowy
kiedy głód Nobla się w nim odzywał,
ten jego sukces – cerber trzygłowy
na śmierć go właśnie zagryzał.
***
#nasonety
#zafirewallem