Dostałem w tym roku mandat 800 zł za przekroczenie prędkości (o 31km/h). Dlaczego? Ponieważ szef zwlekał z dostarczeniem auta służobowego, a na koniec stwierdził, że muszę jeszcze je zatankować, bo zapomniał (tak, za jego hajs). Brak profesjonalizmu z jego strony, bo byłem spóźniony na spotkanie. Trudno. Wziąłem na klatę, moja wina, mogłem nie pędzić. Wiecie jak mnie złapali? Jechałem obwodnicą i jak pojawił się znak "50", to złapali na suszarę 50 metrów za nim xD
No nigdy nie zapierdalam, zresztą prywatnie to mam auto typowo miejskie, to nawet nie poszaleję. Ale jak już jechałem szybko, to się nadziałem. Czemu nie miałem Yanosika odpalonego? Bo się spieszyłem i nie myślałem o nim, była nawigacja w Google i tyle.
Teraz okazuje się, że ubezpieczyciel wyliczył mi ubezpieczenie o 530 zł droższe, bo mandat od tego roku liczy się tak samo jak kolizja. I tak podsumowując:
-Ubezpieczyciel zarobił
-Państwo polskie zarobiło podwójnie
-Szef bez grosza straty
Ja biedniejszy o 1330 zł.
Jak sobie tak pomyślę o tym, jak funkcjonuje ten kraj, to przedsiębiorca zawsze spada na 4 łapy i często dostaje hajs z dotacji, Państwo zawsze napchane kieszenie, a taki zwykły obywatel polaczek robaczek to co najwyżej do wyruchania xDDDDDD
#samochody #polskiedrogi #prawo #ubezpieczenia #zalesie #gownowpis