Czołem piórwysyny!
Trzy tygodnie.Tak długo powstaje ten wpis. Wpis, który zaczął się tworzyć kiedy Manat poszedł do pierdla za wyruchanie @pingWIN na #gejuru
Łabędzie pióro!
Wypatrzone u takiego jednego w pruszkowskim Potuliku, gdzie dostojnie brylowało obok innych piór w skrzydle łabędzia.
To pióro zawsze gdzieś chodziło mi po głowie i czekało na "ten dzień". Ten dzień miał okazać się dzisiejszym wtorkiem.
Pióro udało się zdobyć po krótkiej walce z ptaszyskiem, chociaż słowo "walka" jest na wyrost. Po prostu łabędź dostał ultimatum - albo wyskakuje z pióra albo dostanie z pingwina prosto w środek kupra. A że mam takiego jednego i to mocno wkurwionego pod ręką to negocjacje były dosyć krótkie.
Zadziałało.
Niska cena, idealna bo za darmo to bardzo dobra promka.
Temu ssie!
Ale wracając do recenzji:
Jest to pióro o mocno beznadziejnej ergonomii, drapie po papierze jak kot w kuwecie podczas zatwardzenia. Co prawda jest bardzo przyjemne w dotyku i delikatne, ale j⁎⁎ie gesim łojem.
Stalówka?! No nie ma, he he
Natomiast można sobie od czasu do czasu zrobić nową scyzorykiem gdy podczas wkurwu poprzednia się połamie. Zaletą jest możliwość dowolnego kształtowania rozmiaru stalówki. Ef, sref i co tylko k⁎⁎wa chcesz! Przypomnę - za darmo to bardzo dobra cena.
Temu ssie!
Pisze się jakoś i nie bardzo wiem do czego to porównać. Najbliżej będzie zardzewiały gwóźdź skrobiący po cegle.
Gładkość?
Coś jak różnica między jeżdżeniem kijem po kratach celi Manata a wspomnianym gwoździem.
#piorawieczne #heheszki

